O prężeniu duchowych muskułów, czekaniu na zajączka i szukaniu pustyni z o. Januszem Jędryszkiem, pustelnikiem ze Świętej Góry Polanowskiej, rozmawia Karolina Pawłowska.
Karolina Pawłowska: Kościół w Wielkim Poście daje nam potrójne narzędzie: post, modlitwę i jałmużnę. Jak je dobrze wykorzystać?
O. Janusz Jędryszek OFM Conv: Niektórzy myślą, że to wytężanie wewnętrznych muskułów, taka duchowa kulturystyka. Nawrócić się to znaczy uwierzyć w to, co mówi słowo Boże. A to problem. Bo to, co słowo Boże mówi o Bogu jest skandaliczne, a tego, co mówi o człowieku wolelibyśmy nie słyszeć.
A co mówi?
Że wszyscy jesteśmy grzesznikami, złymi ludźmi. A odpowiedzią Boga na moją grzeszność jest darmowa miłość. Skandal! (śmiech) W konfrontacji ze słowem Bożym wychodzi cała prawda o człowieku. Tracisz całe dobre mniemanie o sobie. Patrzysz na Dekalog i myślisz: nikogo nie zabiłem, nie zdradziłem, nie okradłem. Ale Ewangelia stawia ci pytania: czy nie oskarżasz, czy nie osądzasz, nie zazdrościsz? Kościół daje nam też najpotężniejsze narzędzie: mękę Pana Jezusa. Nie po to, byśmy nad Nim płakali, tylko nad sobą. Krzyż cię pyta: czy masz taką miłość do Boga i człowieka jak Jezus? On ani na chwilę nie traci zaufania do Ojca. A my? Wystarczy, że coś pójdzie nie tak, od razu mamy pretensje do Pana Boga.
Post i jałmużna też demaskują?
Po co pościsz? Odmawiasz sobie, żeby pokazać, jaka silna jesteś? Żebyś mogła wpadać w pychę i patrzeć na tych maluczkich, którzy nie potrafią? Stary człowiek w tobie jest obłaskawiony jedzonkiem, piciem, wygodami, więc całkiem miły. Zadaj sobie jakieś umartwienie, od razu wyjdzie to, co masz w środku. Jesteś nerwowa, ustawiasz innych, wytrzymać z tobą nie można. Wyłażą demony. A jałmużna najlepiej demaskuje naszą idolatrię. Masz dać kosztem siebie, a ty się zastanawiasz, bo chcesz coś kupić, bo nie wiesz, czy ci starczy… czyli twoim życiem rządzi pieniądz, a nie Bóg.
Jestem zabójcą i złodziejem, nie mam w sobie miłości do Boga, chowam w sercu demony i wielbię pieniądz. Horror! Co teraz?
Wtedy przychodzi Jezus ze swoją Paschą. Jeżeli nie potraktuję Wielkiego Postu jako drogi ujrzenia swojej grzeszności, to na co będę czekał? Na jajeczko, na zajączka, na zastawiony stół? Nie po to Jezus umarł na krzyżu, żebyśmy mieli dodatkowe wolne w pracy oraz święconkę. Jeżeli nie widzę swojej grzeszności, to Jego ofiara mnie nie dotyczy. Jesteśmy jak groby pobielane. Słowo Boże, post i jałmużna ukazują ich zgniliznę. Ale jak wtedy pragnie się tej Paschy! Jak się szuka chrzcielnych źródeł, żeby się obmyć!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).