O prężeniu duchowych muskułów, czekaniu na zajączka i szukaniu pustyni z o. Januszem Jędryszkiem, pustelnikiem ze Świętej Góry Polanowskiej, rozmawia Karolina Pawłowska.
Ojciec mówi, że pustelnia jest dla trudniejszych egzemplarzy. Tu łatwiej pościć?
Jako dzieci specjalnej troski Pana Boga otrzymujemy odpowiednie warunki. (śmiech) Daje np. ciszę, żebyśmy lepiej słyszeli, że jesteśmy grzesznikami. Wśród ludzi słyszałem tylko pochwały, nie miałem się z czego nawracać.
Serio?
Gdy zostałem proboszczem w Darłowie, dla nawrócenia moich parafian (nie mnie przecież!) zaprosiłem wspólnotę neokatechumenalną. Wybieraliśmy się do bp. Jeża. Mieliśmy wyjechać o 9 rano. Dla mnie, wychowanego w kulcie punktualności, odpowiedzialności, porządku i dyscypliny (same godne pochwały cechy, prawda?) to znaczy za pięć dziewiąta. Czekam pod klasztorem i się gotuję. Do 9.30 zdążyłem ich wszystkich w sercu pozabijać. Jak w końcu przyszli, zrobiłem jatkę. A katechistka Ania tylko westchnęła: „Ech, ty stary kawalerze”. Wtedy mieli już chyba z ośmioro dzieci. Jak skończyła ubierać do wyjścia ostatnie, to mogła zaczynać od początku. I wtedy mnie olśniło. Ty chciałeś nawracać parafię? Ty, żyjący w idolatrii zegarka? I o co się awanturowałeś głównie? Że stracisz twarz przed biskupem? Na ołtarzu tego bożka złożyłem w sercu żywą ofiarę z tych ludzi… Dlatego Pan Bóg dał mi ciszę.
I samotność…
W samotności człowiek nie musi już prężyć się przed innymi. Zawsze starałem się nie wybuchać gniewem, aż się nadkwasoty nabawiłem. Na pustelni nie jest potrzebna projekcja wzorowego księdza. Jak się uderzyłem siekierą w kolano, to siarczyście zakląłem. Zrobiłem się gorszy na pustelni? Nie, teraz wyszła prawda o mnie. Pozytywny efekt tylko taki, że już nadkwasoty nie mam. (śmiech)
Nie każdemu dane wyjść na pustynię.
Dzisiejsze pustynie to ulice miast. Tłum cię nie podniesie, co najwyżej stratuje, więc jesteś sam. I pokusy też masz niemal na każdym kroku. W Wielkim Poście nie trzeba jeździć z rekolekcji na rekolekcje, szukać pustyni u karmelitanek, w Izraelu czy na Świętej Górze Polanowskiej. Wystarczy dobrze wykorzystać narzędzia, które daje nam Kościół.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.