Proboszcz nie musi być aż tak bardzo mądry. Wystarczy, jeśli jest cierpliwy…
Wielkie plany czasem się sypią z przyczyn zupełnie od człowieka niezależnych. To dobry moment do uświadomienia sobie, że nie wszystko zależy ode mnie. Przy okazji sprawdza się zasada „małe a cieszy”. Pisałem nie tak dawno o radości szusowania i patrzenia na pierwsze kroki przyszłych mistrzów, a tu nagle okazuje się, że równie wielką, a może nawet większą jest radość z tego, że udało się samodzielnie założyć buty. Być może takie chwile częściowego unieruchomienia są nam potrzebne po to, byśmy sobie uświadomili jak niewiele potrzebujemy do szczęścia.
Rozmawiałem przed kilkoma dniami z polską rodziną mieszkającą w Anglii. Opowiadali o religijnym szoku, jaki przeżyli w związku z bierzmowaniem. Jak to możliwe, pytali, by dziecko przyjmowało ten sakrament przed pierwszą Komunią świętą. Możliwe. A nawet wskazane. Bo bierzmowanie nie jest szczytem chrześcijańskiego wtajemniczenia. Szczytem wtajemniczenia jest Eucharystia. Lektura Katechizmu nie pozostawia złudzeń. Zanim wszystko poukłada się jak trzeba przyjdzie jeszcze nie jeden szok przeżyć.
Myśl zapożyczona. W dodatku nie wiem od kogo. Wpadło mi w oczy, zapadło w pamięci, chyba warto sprzedać. „Wielu chce, by powrót do Kościoła odbywał się na warunkach przez nich postawionych. Tymczasem ów powrót jest możliwy jedynie na warunkach Ewangelii.” Piękne i ważne. Przy okazji wróciło w pamięci spotkanie z kimś, komu strasznie pokręciło się życie. Słuchałem i płakałem, nie za bardzo wiedząc co mam radzić w takiej sytuacji. Jednak to wyznanie miało w sobie coś niesamowicie pozytywnego i silnego zarazem. Olbrzymie pragnienie powrotu do jedności z Bogiem, bliźnimi i samym sobą. Bez stawiania warunków komukolwiek. Czasem wystarczy długo słuchać, resztę słuchający sam odkryje. Naszą rolą będzie jedynie potwierdzenia autentyczności odkrycia.
Oburzył się wczoraj ojciec Ludwik Wiśniewski. „W Polsce wielu kapłanów, a także hierarchów, uważa Mszę Świętą za “trybunę rozrachunkową” z ludźmi, których nie akceptuje." Ojcze Ludwiku, tęsknota za przeszłością, gdy proboszcz niezdyscyplinowanym „wygarniał” z ambony. Bywa, że jeszcze dziś niektórzy takich zachowań oczekują. Ileż razy słyszałem: powinien ksiądz z nazwiska wygłosić… I widziałem rozczarowanych. Bo nie wygłosiłem. Choć czasem język świerzbił. Za to odkrywałem skuteczność prostej zasady. Że proboszcz nie musi być aż tak bardzo mądry. Wystarczy, jeśli jest cierpliwy…
Kończę spisywanie myśli rozproszonych i jadę do przychodni na kolejny zastrzyk. Mam nadzieję, że mi czytelnik wybaczy ten groch z kapustą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Oczekujemy od osób odpowiedzialnych za podjęte decyzje wyjaśnienia wszystkich wątpliwości".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Abp Marek Jędraszewski w liście do wiernych Archidiecezji Krakowskiej.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.