W kołobrzeskiej Hali "Millenium" prawie 2 tys. osób modliło się razem z o. Johnem Bashoborą.
ks. Wojciech Parfianowicz /GN Msza św. na Hali "Millenium" w Kołobrzegu Po trzydniowych rekolekcjach w Słupsku ugandyjski charyzmatyk spotkał się z wiernymi w nadmorskim kurorcie. Kilkugodzinne spotkanie składało się z katechezy o. Johna, Mszy świętej oraz nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie fizyczne i duchowe. Cały czas w odpowiednio przygotowanym miejscu trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. Kilkunastu księży służyło w konfesjonałach.
Fenomen o. Bashobory próbuje wyjaśnić ks. Rafał Jarosiewicz, szef koszalińskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji odpowiedzialnej za przygotowanie spotkania:
- To jest po prostu Boży mąż, więc jeśli Pan Bóg przysłałby tutaj innego takiego Bożego męża, to byśmy zrobili rekolekcje dla niego. Tu nie chodzi o samą osobę ojca Johna, ale o to, że jest on właśnie takim Bożym mężem. Jego posługa jest namaszczona i Pan Bóg potwierdza ją znakami, które wielu przekonują. Te znaki wprowadzają człowieka najpierw w stan zatrzymania i refleksji, a w końcu prowadzą do łaski i do spotkania Boga. To jest charyzmatyk, który wprowadza w głębię, w Kościół, w sakramenty - mówi duchowny.
- Ojciec John sam zawsze podkreśla, że tutaj nie chodzi o niego, ale o Jezusa i o relację z Nim. Za Panem Jezusem też chodziły tłumy i On czynił znaki, które tym ludziom były potrzebne. Jednak Pan Jezus nie chciał, aby ci, którzy za nim chodzili zatrzymywali się na tych znakach. Tak samo jest tutaj. Ci, którzy przebiją się przez tę powłokę znaków, zaczynają słuchać Słowa Bożego i ich życie się zmienia - tłumaczy ks. Jarosiewicz.
Sam o. Bashobora podczas katechezy głosił podstawowe prawdy wiary, bardzo często cytując fragmenty Pisma Świętego. Wzywał do miłości bliźniego, do przebaczenia, do dzielenia się Ewangelią z innymi. Podkreślał znaczenie łaski uświęcającej w budowaniu relacji z Bogiem. Mówił o niszczącej sile grzechu i pokusy. Podkreślał, że najważniejszym uzdrowieniem, jest nawrócenie.
- Zawierając małżeństwo sakramentalne ludzie przyrzekają sobie, że będą razem ze sobą, dopóki śmierć ich nie rozłączy. A może jest tak, że podoba ci się jakaś kobieta, jakiś mężczyzna, który należy już do kogoś innego. Może w twoim biurze pracuje ktoś, komu czynisz jakieś znaki. Czy chcesz być dla niej, dla niego śmiercią. Skoro "dopóki śmierć ich nie rozłączy", to jeśli to ty jesteś przyczyną rozpadu małżeństwa, stajesz się dla kogoś śmiercią. Czy chcesz być śmiercią? - pytał ojciec John.
- A może jesteś zakochany w jakiejś dziewczynie, która ma zachować dziewictwo dla swojego męża, a ty przychodzisz i uwodzisz ją mówiąc: "kocham cię". Stajesz się śmiercią, bo kradniesz komuś przyszłą żonę. Ta dziewczyna ma zachować dziewictwo dla tego jedynego, który gdzieś na nią czeka, a ty ją jemu kradniesz. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, co dzieje się w naszym życiu. Na szczęście Bóg mówi, że kocha nas bezwarunkowo. Dlatego możemy nawet teraz przystąpić do spowiedzi i stać się odnowionymi. To właśnie w tym sakramencie Bóg nas odnawia i kocha nas bezwarunkowo - mówił charyzmatyk.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).