Punktem wyjścia tego tekstu jest fakt posiadania przeze mnie sterty gazet. Czyli kupuję je, ale często zdarza się, że nie mam czasu od razu ich przeczytać.
Jednak w luźniejszych okresach roku sięgam po kolejne gazety z kupki. Czasami sprzed roku, dwóch, a nawet więcej lat. W tym również po tygodniki katolickie. I czytam w nich analizy polityczne, preferencje redakcji, podpowiedzi dla katolików. Z jednej strony widzę sugestie i opinie sprzed lat, ale wiem też, co się w międzyczasie stało. I niezmiennie wychodzi na to samo: źli nie są tacy źli, a dobrzy nie są tacy idealni.
Świat polityki nie jest czarno-biały, a tym bardziej ludzie, którzy w niej działają. Polityka to decyzje – dla jednych korzystne, dla innych szkodliwe. Polityka to skuteczność, a nie tylko wygląd i poglądy. Polityka to walka – najpierw wśród swoich (o stanowiska, miejsca na liście), a potem z przeciwnikami politycznymi. Zastanawiam się więc, jaką wiedzę na ten temat powinni otrzymywać katolicy. Czy media katolickie powinny wiązać nadzieje z partiami? Czy może raczej powinny pokazywać sprawy i szukać dla nich koalicji w różnych partiach?
Jednego jestem pewien – na pewno partie polityczne i politycy nie powinni być pokazywani w otoczeniu sakralnego blichtru. Bo to jest kłamstwo. To Bóg jest święty. A polityka jest po prostu walką o władzę. Po każdych wyborach jest tak samo – jednym jest lepiej, ale innym na pewno będzie gorzej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.