Michał Fita przez dwa lata odtwarzał z walkmana muzykę satanistycznego zespołu „Danzig”. Nawrócił się podczas „Angelusa” Wojciecha Kilara. – Kiedy słyszałem, jak chór śpiewa: „Zdrowaś Maryjo”, nie zdając sobie z tego sprawy, zacząłem się modlić – mówi. – Do dziś przy trzykrotnym „Jezus” czuję, jakby mnie raził prąd.
Najbardziej pasowały mu zespoły punk- i hardcorowe. Wpadał w ciągi słuchania „Bad Religion”, „Madness”, „Life of Agony”, „Tiamat”. Znienacka, na przypadkowym spotkaniu u ojców franciszkanów w Raciborzu-Płoni, dopadła go muzyka Kilara. – Zaproszony gość pokazywał slajdy z Tatr z jego utworami w tle – opowiada. – Zdjęcia były piękne, ale dziś ich nie pamiętam. Za to pamiętam, jak mnie ścisnęła za serce tamta muzyka. Po pokazie zapytał prelegenta, czyje to kompozycje. – Nic mi to nazwisko nie mówiło – wspomina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | 3,0 |
głosujących | 2 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Chodzi o tzw. "Pokolenie Z", czyli młodych dorosłych między 18. a 34. rokiem życia.
W poniedziałek w godzinach popołudniowych, po doświadczeniu trudu choroby, w wieku 60 lat.