Kilar to już wie

Barbara Gruszka-Zych


GN 03/2014 |

publikacja 16.01.2014 00:15

Michał Fita przez dwa lata odtwarzał z walkmana muzykę satanistycznego zespołu „Danzig”. Nawrócił się podczas „Angelusa” Wojciecha Kilara. – Kiedy słyszałem, jak chór śpiewa: „Zdrowaś Maryjo”, nie zdając sobie z tego sprawy, zacząłem się modlić – mówi. – Do dziś przy trzykrotnym „Jezus” czuję, jakby mnie raził prąd. 


Michał, Monika, Emilka 
i Tolek Fitowie HENRYK PRZONDZIONO /gn Michał, Monika, Emilka 
i Tolek Fitowie

Najbardziej pasowały mu zespoły punk- i hardcorowe. Wpadał w ciągi słuchania „Bad Religion”, „Madness”, „Life of Agony”, „Tiamat”. Znienacka, na przypadkowym spotkaniu u ojców franciszkanów w Raciborzu-Płoni, dopadła go muzyka Kilara. – Zaproszony gość pokazywał slajdy z Tatr z jego utworami w tle – opowiada. – Zdjęcia były piękne, ale dziś ich nie pamiętam. Za to pamiętam, jak mnie ścisnęła za serce tamta muzyka. Po pokazie zapytał prelegenta, czyje to kompozycje. – Nic mi to nazwisko nie mówiło – wspomina.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.