- Takie spotkania jak dziś zmieniają moje myślenie o świętości, która zawsze kojarzyła mi się z męczeństwem. Dziś widzę, że jest to przede wszystkim ogromna radość z przebywania blisko Boga - mówi Marta Oskiera.
Jednak gdy weszła do sali męża, ten przywitał ją zdaniem: „Wszystko będzie dobrze, bo podczas operacji był przy mnie o. Pio. Zejdź do kaplicy, gdzie jest jego wizerunek, i podziękuj mu”. Jak wielkim zaskoczeniem dla lekarzy i pani Agnieszki był moment badania jej męża, gdy okazało się, że wszystkie odruchy są w normie. Dziś pan Paweł jest zdrowym ojcem trojga dzieci – Klary, Franciszka i Antka. – Imiona wybieraliśmy po linii franciszkańskiej, bo jesteśmy przekonani, że dzieci wymodlił nam o. Pio. To dla nas niesamowity święty, do którego uderzamy od razu, gdy my lub ktokolwiek potrzebuje pomocy.
Dla każdego coś innego
To ogromne bogactwo Kościoła, jakimi są tysiące księży, sióstr zakonnych, ale też zwykłych ludzi wyniesionych na ołtarze, sprawia, że każdy może odnaleźć patrona swojego życia i wspomożyciela w trudnych chwilach. Ks. Darek Szeląg podziwia wielu świętych, ale najbardziej cieszył się z obecności bł. Jana XXIII, który od jakiegoś czasu fascynuje kapłana z parafii św. Stanisława w Skierniewicach. – Kiedyś przyśnił mi się ten święty i o coś mnie poprosił. Od tego czasu zainteresowałem się jego życiem. Zaczytując się w jego „Dzienniku duszy”, a także poznając życiorys, jestem pod coraz większym wrażeniem tego pełnego pokoju i posłuszeństwa ojca świętego. Ten, który miał być papieżem przejściowym, stał się papieżem przełomu. A co dla mnie niesamowite – ludzie kochali go, żegnali z płaczem i czuli, że to ich papież. Miał dystans do siebie samego, ogromne poczucie humoru i pogodę ducha. Starałem się o jego relikwie i udało mi się zdobyć fragment jego papieskiej sutanny. Poza tym 3 razy odprawiałem Eucharystię na jego grobie. Jan XXIII jest patronem mojego kapłaństwa – opowiada z zachwytem ks. Darek, który jest również wielkim czcicielem św. Anny. W jego pokoju, obok zdjęcia babci, wisi wizerunek Babci Pana Jezusa. Kapłan jest przekonany, że obok siebie wiszą dwie święte.
Maria Sujka najbardziej przyjaźni się ze św. Antonim. – To dlatego, że wciąż coś gubię – śmieje się pani Marysia. – Już w dzieciństwie mama namawiała mnie do modlitwy za jego wstawiennictwem. Nie pamiętam, ile razy gubiłam portfel z dokumentami. Raz przywieźli mi go do domu policjanci, drugi raz zadzwonili do mamy i sama musiałam się zgłosić do komisariatu. Kiedyś kobieta napisała mi na Facebooku, że ma moją własność, podczas wakacji dwa razy wymodliłam odnalezienie portfela. Od zawsze gubię i odnajduję moje rzeczy. Słowem – przyjaźń ze św. Antonim jest niezawodna – przekonuje. Noc Świętych była też dobrym momentem do tego, by zastanowić się nad własną świętością. Na plakatach, wśród wizerunków wielu wyniesionych na ołtarze, jedno miejsce było puste. Organizatorzy tłumaczą, że czeka ono na każdego, kto chce doskonalić się w miłości do Boga i ludzi.
Dla Marty Oskiery wieczór, w którym był czas na modlitwę, ale też spontaniczną radość, śpiew i taniec, to dowód na to, że świętość nie jest nudna. Jej największym idolem jest Joanna Beretta-Molla. – Większość świętych to księża i zakonnice, a ona była zwyczajną kobietą, żoną i mamą. Jeździła na nartach, modnie się ubierała, kochała taniec. W przyszłości chcę założyć rodzinę i taka święta jest mi bardzo potrzebna nie tylko dlatego, że dokonała heroicznego wyboru między życiem swoim a swojego dziecka, ale też dlatego, że uwielbiała Boga w codzienności podobnej do mojej – mówi pani Marta. Na zakończenie uczestnicy Nocy Świętych usłyszeli piękne słowa bp. Andrzeja F. Dziuby, który przekonywał, że podczas procesji, oprócz kilkudziesięciu świętych w relikwiarzach, szło kilkuset żyjących, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Boga do bycia świętymi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).