Puste miejsce w panteonie

- Takie spotkania jak dziś zmieniają moje myślenie o świętości, która zawsze kojarzyła mi się z męczeństwem. Dziś widzę, że jest to  przede wszystkim ogromna radość z przebywania blisko Boga - mówi Marta Oskiera.

Reklama

W wigilię uroczystości Wszystkich Świętych po raz pierwszy w diecezji łowickiej odbyło się spotkanie młodych i młodych duchem, którzy uwielbiali Boga w obecności kilkudziesięciu świętych i błogosławionych. Na zaproszenie do uczestnictwa w Nocy Świętych odpowiedziało kilkadziesiąt parafii z diecezji, których przedstawiciele przybyli do Żyrardowa wraz z relikwiami i wizerunkami wyniesionych na ołtarze. Dzięki temu wieczorem 31 października można było wysłuchać krótkich życiorysów świętych, ale też oddać chwałę Jezusowi w Najświętszym Sakramencie przy słowach papieża Franciszka zachęcającego do świętości. Oczywiście, na spotkaniu nie zabrakło radości, śpiewów, tańców i czegoś dobrego na ząb.

Zaradzili chorobie

Wśród prawie 30 świętych przywiezionych z różnych zakątków diecezji nie zabrakło jej patronów – św. Wiktorii i bł. Honorata Koźmińskiego. Przywołanie życiorysów, często barwnych, naznaczonych buntem, nieposłuszeństwem, a potem głębokim nawróceniem, dało podstawę do tego, by szukać w świętych przyjaciół i pomocników w trudnych chwilach. – Bardzo często doświadczamy samotności i niezrozumienia w tym, co przeżywamy. Wydaje nam się, że sami borykamy się z trudnościami – mówił na spotkaniu ks. Paweł Kozakowski. – A przecież ci zapisani w niebiosach to nasi przyjaciele. Bo czego nie mógłby z naszego życia zrozumieć zbuntowany, niewierzący, kochający przed nawróceniem zabawę i kobiety św. Franciszek? Albo bluźniący Bogu przed spotkaniem z Nim bł. Honorat Koźmiński? Czego nie mógłby zrozumieć pochodzący z trudnej rodziny św. Stanisław Kostka lub stojąca przed trudnym wyborem św. Joanna Beretta-Molla? Głupotą jest nieuciekanie się do nich – apelował ks. Paweł. 

O ogromnej potrzebie budowania relacji ze świętymi bez ogródek opowiada Norbert Nagaj. – Kiedy coś idzie nie tak, szturmuję niebo za pośrednictwem świętych. Mój kanon zaczyna się od św. s. Faustyny, ale zawsze modlę się do co najmniej trzech świętych – opowiada tata czterech córek. Szczególnie wyczulony jest na sprawy rodzinne, dlatego urzekają go ci święci, którzy stracili rodziców bądź sami doszli do świętości przez swoje rodzicielstwo. – Bł. Jan Paweł II i sługa Boży kard. Stefan Wyszyński stracili rodziców, św. Monika, matka tysiąca łez, wymodliła nawrócenie swojego męża i syna – mówi pan Norbert. A trudnych chwil w jego życiu nie brakowało.

Około roku temu, podczas odmawianego nad nim egzorcyzmu, jego 1,5-roczna córeczka Rita dostała połowicznego paraliżu. – Na moich oczach podkurczała jej się rączka, opadał policzek i ślina kapała z kącika ust – wspomina tata. – Wiedziałem, że Zły nie chce dać za wygraną i atakuje moją rodzinę. W szpitalu lekarze potwierdzili paraliż. Wtedy rozpoczęliśmy szturm do nieba, również za wstawiennictwem św. Rity. I ta patronka od spraw beznadziejnych nie zostawiła nas samych. Dziś, po wielu modlitwach, moja córka jest zdrowa i nie widać żadnych objawów paraliżu. Dlatego jestem przekonany, że gdy zapraszam świętych do mojej codzienności, oni przychodzą i pomagają mi.

Dzieci od o. Pio

Podczas Nocy Świętych nie zabrakło także relikwii św. o. Pio, który dla Agnieszki i Pawła Porczyków jest najważniejszym z wyniesionych na ołtarze. – Kiedy pojechaliśmy na pielgrzymkę do San Giovanni Rotondo, gdzie po raz pierwszy wystawiono do publicznej adoracji ciało zakonnika, mój mąż czekał na operację wycięcia nerwiaka z kręgosłupa i od 5 lat staraliśmy się o dziecko – wspomina pani Agnieszka. – Już przy relikwiach czuliśmy, że o. Pio po prostu tam na nas czekał. Podczas spowiedzi usłyszałam, że mam się nie martwić o męża i dziecko, bo dziś Bóg rozdaje prezenty. Jak nietrudno się domyślić, po powrocie okazało się, że jestem w ciąży, zaś Paweł operowany był w przeciągu dwóch miesięcy. Gdy przyszłam go odwiedzić, pierwsze zdanie lekarza brzmiało: „Nie mam dla pani dobrych wiadomości”. Okazało się, że nerwiak był bardzo rozległy, wycięto co najmniej dwa nerwy i spodziewano się, że Paweł będzie miał duże ubytki na zdrowiu – opowiada.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama