Kościół z zainteresowaniem przygląda się wspólnocie katolickiej w Korei Południowej i stara się zrozumieć przyczyny jej dynamicznego rozwoju – mówi kard. Fernando Filoni.
Jeszcze przed 50 laty katolicy stanowili zaledwie 1 proc. koreańskiego społeczeństwa. Dziś jest ich dziesięć razy tyle. Co więcej, jest to wspólnota, w której dominują ludzie młodzi. Opiera się na silnym zaangażowaniu świeckich – zauważa prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. W tych dniach odbył on podróż do Korei Południowej. W rozmowie z Radiem Watykańskim wskazał na różne czynniki, które decydują o szybkiej chrystianizacji tego kraju.
„W czasach powojennych Kościół koreański dał dowody wielkiej solidarności ze społeczeństwem. Po prostu pomagał potrzebującym, czym zyskał wielki autorytet. Ponadto Koreańczycy mają świadomość, że Kościół nie został im narzucony, nie jest pochodną kolonializmu. To sami Koreańczycy, pięciu świeckich mędrców, po zapoznaniu się z Ewangelią, poprosiło Stolicę Apostolską o przysłanie pierwszych misjonarzy. Ta pierwsza komórka ewangelizacji, przed 200 laty, była zatem rodzima i jest to silnie obecne w świadomości współczesnych. Kolejny czynnik, który zadecydował o powodzeniu ewangelizacji, to męczeństwo tysięcy Koreańczyków, którzy wykazali się odwagą w czasie prześladowań. Ponadto jest to Kościół młody. Również księża, zakonnicy i zakonnice są młodzi i jest ich wielu. Liczni młodzi zbliżają się do Kościoła. Nie tylko z ciekawości, ale dlatego, że Kościół odpowiada na ich potrzeby, i to pomimo sekularyzacji, która również tam jest obecna” – zauważył szef watykańskiej dykasterii misyjnej po powrocie z Południowej Korei.
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.