250 osób uprowadzili na Filipinach rebelianci z Narodowego Frontu Wyzwolenia Moro. Wśród zakładników jest także katolicki ksiądz. Do wydarzenia doszło w rejonie miasta Zamboanga na południu archipelagu, gdzie rebelianci zaatakowali port morski.
Tysiące ludzi uciekło z rejonu walk. Inni zostali odcięci w zabudowaniach, w tym w kościołach, gdzie szukali schronienia.
Porwani przez islamskich separatystów cywile służą jako żywe tarcze w starciach z filipińskim wojskiem i policją. Co ciekawe, większość zakładników to muzułmanie. Miejscowy Kościół stara się nieść pomoc uchodźcom i uciekinierom, choć sytuacja jest wciąż bardzo niebezpieczna.
„Pomagamy bez obawy. Nasz ośrodek pomocy społecznej działa pełną parą – powiedział agencji UCAN administrator archidiecezji Zamboanga ks. Chris Manongas. – Jesteśmy nawet w stanie narazić życie, by pomóc tym ludziom”.
Działający od ponad 40 lat Narodowy Front Wyzwolenia Moro dąży do oderwania od Filipin południowej części archipelagu, zamieszkanej w większości przez muzułmanów. Rebelia ta kosztowała dotychczas życie 120 tys. ludzi.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.