Abp Louis Raphael Sako, chaldejski patriarcha Babilonii w rozmowie z watykańską agencją misyjną Fides przestrzega Zachód przed pochopnymi decyzjami w sprawie interwencji w Syrii.
Jego zdaniem, atak zachodniej koalicji nie rozwiąże żadnego z problemów Syrii, jedynie spotęguje chaos i pochłonie dodatkowe ofiary, zwłaszcza wśród ludności cywilnej. Istnieje także groźba, że takie działania zdestabilizują cały Bliski Wschód, a więc nie tylko Syrię, ale także Irak, Liban oraz terytorium Autonomii Palestyńskiej. Zdaniem patriarchy, nie przedstawiono dotąd żadnych dowodów na to, że atak chemiczny, który miał miejsce 21 sierpnia i spowodował śmierć setek osób na jednym z przedmieść Damaszku, przeprowadziły siły prezydenta Syrii Baszara el-Asada.
Patriarcha przypomina, że przed 10 laty w Iraku także doszło do międzynarodowej interwencji pod hasłem unieszkodliwienia broni masowego rażenia, którą miał dysponować reżim Saddama Husajna. Później jednak okazało się, że takiej broni w ogóle w Iraku nie znaleziono. Patriarcha, który kieruje Kościołem chaldejskim w Iraku i dobrze zna dzieje tamtej interwencji przestrzega, aby Zachód nie popełnił podobnych błędów. Obalono wprawdzie reżim Saddama Husajna, przypomina, ale w Iraku nadal nie ma bezpieczeństwa, stabilizacji, ani normalnego życia. Głównymi ofiarami tego konfliktu stali się zaś nie ludzie dyktatora, powiązani z partią Baas, którzy znakomicie potrafili się odnaleźć w nowych warunkach, ale miejscowi chrześcijanie, którzy w ogromnej masie musieli opuścić Irak. Patriarcha Sako obawia się, że podobne będą skutki ewentualnego ataku sił międzynarodowej koalicji na Syrię.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.