O tym, czym Skrzatusz jest i czym może być, z kard. Kazimierzem Nyczem, który będzie przewodniczył uroczystościom jubileuszowym 15 września, rozmawia ks. Wojciech Parfianowicz.
Ks. Wojciech Parfianowicz: Jako biskup koszalińsko-kołobrzeski był Ksiądz Kardynał w Skrzatuszu wielokrotnie. Jak go Ksiądz Kardynał zapamiętał?
Kard. Kazimierz Nycz: To miejsce ważne dla diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. W czasie mojego pobytu w Koszalinie czyniliśmy starania, żeby ratować świątynię, która wtedy zaczęła pękać. Pojawiła się też pierwsza myśl, żeby stworzyć tam jakieś zaplecze w postaci domu pielgrzyma. Zresztą już dawno przed moim przyjściem do diecezji myślano o tym, żeby to miejsce piękniało, spełniało warunki sanktuarium koronowanego i było miejscem formacyjnym dla Kościoła koszalińsko-kołobrzeskiego. Cieszę się, kiedy dowiaduję się, że te prace są daleko zaawansowane i że 25-lecie koronacji diecezja będzie mogła przeżywać z konkretnymi osiągnięciami duchowymi, ale i materialnymi.
Czym dla diecezji jest sanktuarium?
Podstawowym miejscem ewangelizacji jest parafia. Ale potrzebne są też miejsca o szerszym oddziaływaniu, które pokazywałyby ludziom to, czym Kościół jest w swojej istocie; że nie jest on pokawałkowany na małe organizmy, ale jest jeden. Przeżycie takiej jedności jest możliwe właśnie w sanktuarium, do którego przyjeżdża się zwłaszcza na duże uroczystości. Oprócz tego sanktuarium, do którego pielgrzymujemy w grupach czy indywidualnie, przypomina nam, że mamy na ziemi status pielgrzyma.
Skrzatusz to niewielka miejscowość na skraju diecezji. Jak Ksiądz Kardynał widzi szanse na rozwój tego miejsca, na to, żeby zaistniało ono w świadomości wiernych jako duchowe centrum diecezji?
W Kościele są takie miejsca, które mają dar, że tak powiem, utrafienia w sedno. Dzięki temu trwają nawet ponad tysiąc lat, jak choćby Santiago de Compostela. Są także miejsca o krótszej historii, ale również o wielkim znaczeniu, jak na przykład nasza Jasna Góra. Są wreszcie miejsca o charakterze bardziej lokalnym, na poziomie diecezjalnym. Skrzatusz jest pewnie gdzieś pośrodku. Nie może się równać z Jasną Górą czy z powstającym na naszych oczach sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie, ale na pewno jest on czymś więcej niż tylko sanktuarium diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Chciałbym tu dokonać pewnej analogii do sanktuarium w Ludźmierzu. Niedawno obchodzono tam 50. rocznicę koronacji Gaździny Podhala. Jeszcze długo po koronacji miejsce to było naprawdę bardzo zapuszczone. Dziś jest to wielkie, żywe miejsce kultu, obsługujące duszpastersko różne części diecezji i południa Polski. Skrzatuszowi życzę tego samego.
Matka Boża Skrzatuska przedstawiona jest w wizerunku Piety. Jak Ksiądz Kardynał rozumie przesłanie Piety?
Niedawno w Pruszkowie brałem udział w pogrzebie księdza ciężko doświadczonego przez chorobę. Ponad 30 lat był dializowany. Od razu nasunął mi się obraz Piety. Przez chrzest każdy z nas jest zanurzony w Chrystusowe mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Ten kapłan przez swoją chorobę był zanurzony w krzyżu Chrystusa w sposób bardzo dosłowny. Jego śmierć była dla bliskich aktem bólu, ale dla niego stała się swoistym zdjęciem z krzyża, zakończeniem cierpienia i pójściem do domu Ojca. To właśnie wyraża Pieta. Dla Maryi zdjęcie Chrystusa z krzyża było aktem bólu, bo musiała wziąć w ramiona martwe ciało swojego Syna. Jednocześnie był to moment jakiegoś wyzwolenia. W Piecie mamy to, co jest istotą obecności Chrystusa w naszym życiu: jest tam Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały. Jest też Matka Najświętsza, którą właśnie na krzyżu Jezus ustanowił naszą matką.
Na skrzatuski jubileusz przyjeżdża Ksiądz Kardynał z jednej strony jako jeden z dawnych pasterzy tej diecezji, ale także jako następca tego, który 25 lat temu dokonał uroczystej koronacji. Pan Bóg pisze nieprzewidywalne scenariusze.
To, co teraz powiem, to żadna kokieteria. Zgodziłem się przyjechać na uroczystości do Skrzatusza, bo ja naprawdę tę diecezję, do której na krótko dane mi było przyjść z Krakowa, bardzo polubiłem. Przyjeżdżam więc przede wszystkim jako bp Kazimierz Nycz. Chcę uczestniczyć w radości Kościoła, który był też moim Kościołem. Natomiast rzeczywiście nikt by tego tak nie wyreżyserował. Kiedy tu byłem, nigdy bym nie pomyślał, że będę następcą kard. Glempa i będzie mi dane przyjechać do Skrzatusza na 25-lecie koronacji jako następca tego, który jej dokonał. Tym bardziej cieszę się na to spotkanie. Wszystkich zapraszam, abyśmy mogli się spotkać 15 września w Skrzatuszu wokół tej figury, ale tak naprawdę wokół Maryi i Pana Jezusa, który nas tam zgromadzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.