O tęsknocie za radosnym Kościołem, zakochaniu przechodzącym w stały związek i patronach, którzy potrafią policzkować, z Dorotą Maciorowską rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
Wsparciem w trosce o wiarę jest też chyba dla Ciebie wspólnota, do której należysz. A tak na marginesie, nie przeszkadza Ci, że wraz ze swoją przyjaciółką jesteście w niej o wiele lat młodsze od pozostałych osób?
Gdy zaczęłam systematycznie chodzić do kościoła, po jakimś czasie wiele osób, zwłaszcza kobiet, które tam spotykałam, stało się moimi znajomymi. Najpierw się sobie przyglądałyśmy, potem zaczęłyśmy się do siebie uśmiechać i rozmawiać. Kiedyś z takich pobożnych pań trochę się podśmiewałam. A teraz, proszę, dołączyłam do nich i sama stałam się młodym moherem. (śmiech) I – co najfajniejsze – bardzo dobrze mi w tej roli. Gdy zaś idzie o Wspólnotę „Faustinum”, stała się dla mnie bardzo bliska. Po spotkaniu Jezusa bardzo chciałam należeć do jakiejś grupy. Z kimś jest łatwiej wierzyć. Zaczęłam się więc rozglądać, ale... śpiewać nie umiem, organistką nie będę, ministrantem tym bardziej. Na szczęście natrafiłam na „Faustinum”. Osoby związane z grupą poznałam podczas Mszy świętych. Najpierw odważyłam się na głos powiedzieć Koronkę do Bożego Miłosierdzia, a potem zaczęłam także chodzić na spotkania. Gdy zaś idzie o różnicę wieku, to muszę przyznać, że nigdy jej nie zauważyłam. Ona nie ma znaczenia w wierze.
Czy, należąc do wspólnoty, możesz powiedzieć, że Twoją przyjaciółką jest św. Faustyna? Czy to z nią rozmawiasz o wierze, czy może masz inne osoby, po śladach których wędrujesz drogą wiary?
Najbliższy jest mi Pan Jezus miłosierny. W Nim jestem zakochana, z Nim ciągle rozmawiam i do Niego przychodzę. Z samą św. Faustyną jakoś chyba nie mam wiele wspólnego. Dużo bliższy jest mi św. o. Pio. On jest moim wzorem i autorytetem. Nie ukrywam, że jest to jednak wysoka półka, pierwsza liga. Chciałabym nauczyć się jego pokory. Zachwyca mnie to, że był takim nietypowym świętym, który nie zawsze był grzeczny i nieraz potrafił strzelić w twarz jakiegoś grzesznika. Z drugiej strony, przy całym swoim mistycyzmie, był bardzo radosnym człowiekiem. Bardzo lubię ten jego włoski temperament. Mówiąc o osobach, które są mi bliskie w wierze, chcę wspomnieć jeszcze moją babcię, która nauczyła mnie szacunku do Pana Boga. Z nią w dzieciństwie najczęściej się modliłam i rozmawiałam o Bogu. Tak zresztą jest do dziś.
Jesteś jeszcze bardzo młodą osobą, która ma pewnie głowę pełną marzeń i pragnień. O co najczęściej prosisz Jezusa?
Najpierw o to, bym nie zmarnowała swojego życia, które jest Jego darem, później o wiarę, nadzieję, wierność. Ciągle szepczę też Bogu, że czekam na męża. Póki co, w zasięgu wzroku nie widzę kandydata, więc tym częściej szepczę. Jak ktoś się pojawi, natychmiast zapytam Jezusa, czy aprobuje ten związek. Prosząc, wierzę, że On ma dla mnie swój plan, który – choć go nie znam – przyjmuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.