Trwa Przystanek Jezus. Co prawda wielkie woodstockowe granie rusza dopiero jutro, ale ekipa ewangelizacyjna już od niedzieli modli się w sąsiedztwie festiwalowego pola.
No i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego, co mówi na tym spotkaniu biskup Edward Dajczak. Koszalińsko-kołobrzeski ordynariusz tradycyjnie towarzyszy tej akcji ewangelizacyjnej. Odprawia Msze, głosi konferencje, modli się razem z wolontariuszami. Szkoda jednak by było, żeby te myśli biskupa Dajczaka zostały tylko w Kostrzynie.
Podczas jednej z konferencji hierarcha tłumaczył, że Jezus ze swoim przesłaniem idzie pod prąd porządkowi, który dziś jest popularny. Tym, którzy domagają się dziś na każdym kroku sprawiedliwości (bo należy mi się to, a do tamtego mam prawo), Zbawiciel proponuje inną drogę – drogę miłosierdzia. Żadne prawo i rygorystyczne jego egzekwowanie nie naprawi świata, nie uczyni go lepszym. Potrzebna jest jeszcze troska, współczucie, empatia... Kiedy prawo jest bezdusznie egzekwowane, pojawiają się ludzkie dramaty – przekonuje biskup. Pojawiają się bezdomni, bezrobotni, niechciane dzieci, albo takie, którym w ogóle nie pozwolono się urodzić.
My, chrześcijanie, mamy w ten świat wnosić zupełnie inną, totalnie niepopularną propozycję. Jak mówi biskup Dajczak, Jezus chce nas dziś wypchnąć z naszego wieczernika, gdzie siedzimy wystraszeni. Chce, żebyśmy poszli do świata, do bliźnich.
I tu nie chodzi tylko i wyłącznie o tych, którzy przez najbliższe dni będą posługiwać na woodstockowym polu. To trudne wezwanie jest skierowane do każdego z nas. Ale, jak sądzę, nie oznacza ono, że trzeba od razu rzucić wszystko, co się w danej chwili robi, gdzie się w danym momencie jest i biec przed siebie w poszukiwaniu jakiejś wielkiej ewangelizacyjnej akcji, w której koniecznie należałoby wziąć udział.
Jestem przekonany, że taką akcją, przystankiem ewangelizacyjnym, powinno być całe nasze życie. Dla jednych będzie to przede wszystkim dawanie świadectwa o Jezusie i Jego miłości we własnej rodzinie. Przykład rodziców dawany dzieciom to już jest wielka sprawa. One być może dalej tę miłość przekażą własnym dzieciom itd.
Można też dawać świadectwo na własnym podwórku, w miejscu pracy, nawet w sklepie czy za kierownicą. To ostatnie może być szczególnie trudne, o czym sam się często przekonuję. Ale chrześcijaninem trzeba być w każdej sytuacji. Jak rozumiem przesłanie biskupa Dajczaka, mamy żyć tak, by ludzie widząc nas, zastanawiali się, skąd bierze się w nas ta empatia, współczucie i życzliwość. Ten sposób ewangelizacji daje gwarancję, że nie zostaniemy uznani za świrów, natrętów czy członków jakiejś sekty. Biskup mówił tak „Łatwo kochać ludzkość, a tu trzeba kochać tych co są najbliżej. Nie tylko sympatycznych i tych, którzy nas kochają. Jak to zrobić, kiedy mnie ludzie wnerwiają?”. Ja osobiście codziennie główkuję nad odpowiedzią na to pytanie. Założę się, że każdy przyzna, iż łatwe nie jest. Wszyscy mamy swoje przyzwyczajenia, charakterki. Jak więc sobie z tym radzić. Biskup Dajczak odpowiedział w czasie Mszy rozesłania odprawionej dla ewangelizatorów: trzeba „przeżyć Kościół w pełnej koncentracji na Bogu”. Trudne, ale jak sobie człowiek uświadomi, że jego motywacją jest Bóg, ma szansę przejść do porządku dziennego nad tym, że tu i teraz nie każdy jest idealny. Łącznie z nim samym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.