O sobie? To chyba jest jakaś katolicka moda. Mówić źle o sobie. Przecież należy być pokornym. Najlepiej uznać się za kogoś nieużytecznego i ostatniego.
Oczywiście, wiemy, że tak nie jest, że nie jest tak źle i mamy nadzieję, że inni w nasze bzdury o tym, że jesteśmy beznadziejni, nie uwierzą. A jednak mamy potrzebę tak mówić. Jest to jakiś kanon, którego nie należy naruszać. Więc od razu spieszę z wytłumaczeniem: to jest specyfika wielu polskich katolików, a nie katolików na świecie.
W Anglii katolicy czują, że są elitą. W Stanach są naturalnie dumni. Może we Francji boją się własnego cienia, ale nie mówią źle o sobie. Zresztą, po co mówić o sobie źle? Po co mówić, że nie mam, nie umiem, boję się, nie udało mi się itd.? Pokora oznacza zgodę na prawdę. Przede wszystkim jest zgodą na prawdę o sobie. Pokora nie wyraża się w złym myśleniu i mówieniu o sobie, ale w zaakceptowaniu siebie.
Człowiek pokorny zna swoje wady i zalety. Wady stara się zamienić w zalety, a talenty pomnożyć. Człowiek pokorny nie musi o sobie mówić źle ani dobrze. Wystarczy, jak jest sobą ku wzrastaniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.