Nie wszyscy muszą wyjeżdżać na misje, żeby pomagać. Niekiedy wystarczy filiżanka kawy, żeby zrobić coś wyjątkowego dla dzieci w Afryce. Przekonali się o tym ci, którzy wzięli udział w pilskim tygodniu misyjnym.
Cena życia
– Zasadniczo jesteśmy w Afryce mile widziani, ale w czasie rebelii jest naprawdę niebezpiecznie. Misja jest wyposażona w wartościowe rzeczy: samochody, agregaty prądotwórcze, jakieś pieniądze, więc staje się celem ataków. Do tego dochodzi też jeszcze sprawa ideologiczna: najemnicy to muzułmanie, którzy są podburzani przeciwko chrześcijanom – mówi o. Zbigniew Kołodziejczyk z Ngaoundaye, od 23 lat w Afryce, pracujący po sąsiedzku z o. Zenkiem. – Jedna z misji została zaatakowana. Zabrali dwa samochody, potem cały czas przychodzili z żądaniami. Pewnej nocy przyszło sześciu rebeliantów i zaczęło strzelać. Na szczęście był to jeden z nielicznych budynków piętrowych, więc kule nie przedostały się przez beton i nie zraniły braci, którzy byli na pierwszym piętrze. Ale bracia z placówki musieli uciekać okrężną drogą do stolicy. Na przełomie lutego i marca mieliśmy kapitułę. Wielu braci nie dojechało właśnie dlatego, że było niebezpiecznie – opowiada. – Jednego wieczoru przyszli i zabrali samochód siostrom. Zapowiedzieli, że jeśli następnego dnia nie dostaną pieniędzy od braci, to nas zabiją. Przyszli nam z pomocą inni muzułmanie. Dzięki ich interwencji udało się dotrzeć do dowódców. Dajemy rebeliantom pieniądze jako podziękowanie na przykład za odzyskanie samochodu. Nie protestujemy nawet, kiedy nasi przyjaciele muzułmanie mówią, że nas naciągają. Trudno, opowiadam wtedy o św. Pawle i mówię za nim: miłość wszystkiemu wierzy. Proszą cię o płaszcz – daj suknię. W ten sposób całe miasteczko kupiło sobie spokój. Nikogo nie zabito.
Zdrowaśka za Afrykę
W Republice Środkowoafrykańskiej jest 12 kapucynów z Polski. Razem z nimi pracują Włosi, są także miejscowe powołania. – Jest teraz taki moment w życiu naszej wiceprowincji, że nasi uczniowie zaczynają obejmować odpowiedzialne stanowiska. Nasz główny przełożony jest naszym wychowankiem. Gwardianami są już także miejscowi księża, więc możemy się pomału wycofywać, żeby pozwolić im rozwijać skrzydła – cieszy się o. Zbyszek. Diana Bonowicz przekonuje, że każda złotówka jest ważna i cenna. – Byłam w Afryce, żeby zobaczyć, jak misjonarze tam pracują, poszukać inspiracji do tego, jakie pomysły realizować tutaj, w Polsce, żeby im pomóc. To było trudne. W pewnym momencie naszło mnie zwątpienie: to nie jest możliwe do zrobienia. Jest tam tyle biedy, tyle cierpienia, wykorzystywania ludzi. Co możemy zmienić? Bezradność wobec morza potrzeb była straszna. Po pewnym czasie przyszła refleksja, że jeśli bracia widzą sens bycia tam, poświęcania zdrowia i życia, to nie ma miejsca na zwątpienie. Trzeba ich wspierać, żeby mogli działać – mówi. Ojcu Zenkowi frustracja nie grozi: – Owoce? Nie są być może spektakularnie wielkie. To są kropelki. Potrzeba czasu, żeby zobaczyć w nich ocean. Potrzeba też waszej pomocy. Tej materialnej, ale i tej duchowej: modlitwy i ofiarowywanego w intencji misji cierpienia – dodaje.
Działać, zamiast krytykować
Diana Bonowicz, dyrektor Fundacji Kapucyni i Misje – Mam w głowie taki obrazek: dziennikarka w telewizji przepytywała człowieka, który właśnie uratował komuś życie. Pytała go, jaki moment był dla niego najtrudniejszy. Ten bohater odpowiedział wtedy: Sugestie komentatorów stojących na brzegu, którzy udzielali mi rad, jak mam tego człowieka ratować. Czasami spotykamy się z zarzutem, że pomagamy Afryce, a tu jest tylu potrzebujących. Myślę sobie, że rzecz nie polega na tym, żeby stać z boku i krytykować, tylko samemu zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Skoro widzisz biedę, to jej zaradź, nie stój obojętnie, wytykając jedynie palcem tego, który coś robi. Każdy może znaleźć swoją drogę niesienia pomocy: koleżance w klasie, sąsiadowi, lokalnej społeczności. My akurat wspieramy kapucynów, którzy jadą z Ewangelią i pomocą tam, gdzie nikt z nas dobrowolnie nie chciałby zamieszkać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.