Na skutek walk od stycznia do kwietnia ub. r. 270 tys. Malijczyków musiało porzucić swe domy.
Obecnie nie ma już niemalże żadnych chrześcijan na północy i wschodzie Mali – donosi organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie misjonarz, br. Wilfried Langer. W jednym z najbiedniejszych państw świata od kilkunastu miesięcy trwa krwawy konflikt miedzy muzułmańskimi rebeliantami i armia. Szacuje się, że na skutek walk od stycznia do kwietnia ub. r. 270 tys. Malijczyków musiało porzucić swe domy.
Cztery miesiące po francuskiej interwencji północną część Mali została uwolniona spod kontroli sprzymierzonych z Al-Kaida dżihadystów. Choć Francuzi kontrolują najważniejsze miasta w kraju, to zdaniem br. Langera rzad i armia nie podejmują żadnych działań, aby umożliwić duszpasterzom i siostrom zakonnym powrót do swych stacji misyjnych. Co więcej, misjonarz jest przekonany, ze „przywódcy islamskich bojówek ukryli się w sąsiednich krajach, jak Algieria, Libia czy Mauretania, i tylko czekają na wycofanie się Francuzów”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.