O pojednaniu, agresji i nadziei z ks. Henrykiem Surmą CM, kapelanem Cracovii, rozmawia Piotr Legutko.
Piotr Legutko: Co Księdzu mówi data 4 kwietnia 2005?
Ks. Henryk Surma: Cały czas mam w pamięci stadion Cracovii, na którym tego właśnie dnia 25 tysięcy kibiców różnych – na co dzień skłóconych – klubów wspólnie śpiewało zmarłemu papieżowi jego ulubioną „Barkę”. Wtedy patrzyłem z niedowierzaniem, jak obudziły się sumienia, a w sercach zapanowało dobro.
Które potem przeminęło jak sen...
To, co się wtedy wydarzyło, jest faktem historycznym, a nie snem. Ewenementem w świecie piłkarskim, nie tylko w Polsce. Tamto zgromadzenie przylgnęło do Krakowa i wciąż pozostaje nie tylko tematem wspomnień, ale punktem odniesienia. Zrodziło ideę pielgrzymek kibiców do sanktuarium Bożego Miłosierdzia, i tej idei musimy strzec jak źrenicy oka. Wszyscy, bez wyjątku.
Mimo tego, co na co dzień oglądamy? Mimo kibicowskiej agresji i wzajemnej nienawiści?
Agresja rodzi agresję, dlatego nie spotykamy się na stadionie, lecz w sanktuarium. Mam świadomość, że wciąż jesteśmy dopiero na początku drogi. Dziewięć lat temu, gdy kibice Wisły i Cracovii wspólnie przyszli do mnie z propozycją, że chcą zmienić swoje życie po śmierci Jana Pawła II, że postanowili wzajemnie sobie przebaczyć i zacząć się szanować, uprzedzałem ich, czy nie stawiają sobie zbyt ambitnych celów. Ale i nie zniechęcałem. Uważałem, że powinni zrobić ten pierwszy krok. Aby było można zawsze go przypominać.
Ksiądz jest blisko kibiców. Czy widać jakieś oznaki zmiany w ich zachowaniu? Jakieś źródła nadziei?
Nadzieję widzę w rosnącej rzeszy młodych ludzi, którzy przychodzą na stadion nie po to, by wszczynać awantury, przeklinać i obrażać, ale by kibicować swojej ukochanej drużynie. Oczywiście, nie jestem naiwny i dostrzegam zło. Ale wiem też, że człowiek nie jest maszyną, którą od razu można przestawić na żądany program. Niekiedy na światło duchowe, konieczne do przemiany, trzeba bardzo długo czekać w ciemnym korytarzu. Po to światło udamy się 14 maja do Łagiewnik, prosząc: „Panie, przymnóż nam wiary!”. W Roku Wiary hasło naszej pielgrzymki nie mogło brzmieć inaczej.
Co Ksiądz odpowiada tym, którzy pojednanie sprzed lat, ale także coroczne pielgrzymki zbywają kpiną, mówiąc, że to farsa i pokazówka?
Nie zgadzam się z takimi komentarzami. Uważam je za krzywdzące, a co najmniej pochopne. To, co się wtedy wydarzyło, wciąż trwa. Praca nad wyeliminowaniem agresji i nienawiści jest prowadzona i nie można jej wyśmiewać. Powtórzę, że jest to proces, który wymaga czasu. W jednych sercach postępuje szybciej, w innych wolniej. Łysym i barczystym przed trzydziestką nie przychodzi on łatwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.