O tym, czym szkodzi kłamstwo, o odpowiedzialności za podejmowane decyzje i podziałach, które mają prawo istnieć.
Na początek eksperyment, czyli tydzień bez kłamstwa. Test przeprowadzony przez jedną z dziennikarek opisuje Gazeta Wyborcza. Wniosek: tydzień wytrzymać można, choć niełatwo, ale dłużej? Nie ma mowy! Tyle, że ktoś tu chyba pomylił kłamstwo z absolutną jawnością.
Uprzejmie informuję, że nie jest kłamstwem zatrzymanie dla siebie informacji, której się ujawniać nie chce. Taki powód jest absolutnie wystarczający. Tym bardziej nie jest kłamstwem nieujawnianie wszystkiego, co wiem lub podejrzewam, jeśli może to kogoś skrzywdzić lub obrazić. Nie jest kłamstwem nieużywanie obelżywych słów tylko dlatego, że przychodzą mi do głowy.
Takie rozszerzenie pojęcia „kłamstwo” jest groźne. Bo zamazuje zło, które naprawdę dzieje się z jego powodu. I nie chodzi tylko o celowe oszustwo, wykorzystywanie czy najróżniejsze nadużycia. Także o zwykłe prawo do prawdy o otaczającej mnie rzeczywistości. Prawdy, która jest mi absolutnie konieczna do rozsądnego planowania działań, życia swojego, moich bliskich, społeczeństwa.
Przykład takiej prawdy? Państwa nie stać na to, by dofinansowywać każdą działalność, której takie dofinansowanie by się przydało, jest potrzebne lub nawet absolutnie konieczne. Jak w każdym takim przypadku trzeba rozważyć, na co środki są wydawane, gdzie dofinansowanie jest konieczne, gdzie bez niego można się obyć. Kto potrzebuje pomocy, bo sam sobie nie ma szans poradzić, a kto może skorzystać z innych opcji?
O problemach z finansowaniem przedszkoli przeczytamy dzisiaj w każdej gazecie. Rząd obiecał, już się wycofał. Na co przeznaczy pieniądze? Na pewno nie wiadomo, są sugestie. Samorządy oszczędzają, jak mogą. Z powodów podobnych jak opisane powyżej. Prawdę znają wszyscy, ale… najwyraźniej jedni udają, że skąd, wcale prawdą nie jest, drudzy, że w to wierzą.
Najwyraźniej wielu woli wygodną fikcję, bo pozwala niczego nie zmieniać. A że jedyne do czego prowadzi to pogłębianie problemów…
W Rzeczpospolitej powraca sprawa rodziny Bajkowskich. Dzieci od lutego są w domu dziecka. Sąd właśnie zakwestionował dotychczasowe wyroki z powodów proceduralnych. Skandalicznych zresztą: rodzicom uniemożliwiono obronę. Ciekawa jestem, czy sędzia, który na to pozwolił, poniesie jakieś konsekwencje połamania procedur. Powinien. Niezależnie od ostatecznego rozstrzygnięcia w tej sprawie.
I na koniec meldunek o kościele red. Katarzyny Wiśniewskiej. W Gazecie Wyborczej relacja z homilii wygłoszonych przy okazji rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jedni uważają za słuszną teorię zamachu, inni wręcz przeciwnie. Jedni i drudzy gromadzą się w kościołach. Osobno, nie na jednej liturgii? Trudno. Ważne, że jedni i drudzy odnajdują swoje miejsce w Kościele.
Red. Wiśniewska martwi się o autorytet Kościoła. Księża nie uznają autorytetu biskupów. Spokojnie, chodzi tylko o ocenę przyczyn katastrofy smoleńskiej. Uprzejmie informuję: nie muszą. Mamy dwa Kościoły? Nie. Mamy różne poglądy w jednym Kościele. Inaczej mówiąc: mamy normalność. Jednomyślność to fikcja. Nie należy jej mylić z jednością.
Owszem, w tej sprawie jest w ludziach wiele żalu i gniewu. To przekłada się na atmosferę, generuje konflikt. Ale wydaje się, że taka postawa Kościoła jest dobrym rozwiązaniem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.