Benedykt XVI mianował 22 lutego ks. prałata Mirosława Adamczyka, dotychczasowego radcę nuncjatury, nuncjuszem apostolskim w Liberii. Jednocześnie wyniósł go do godności arcybiskupa tytularnego Otriculum. Będzie on siódmym Polakiem, piastującym obecnie urząd nuncjusza.
Nowy dyplomata papieski urodził się 16 lipca 1962 w Gdańsku. Święcenia kapłańskie przyjął 16 maja 1987 jako kapłan ówczesnej diecezji gdańskiej. Ukończył m.in. studia w zakresie prawa kanonicznego i 1 lipca 1993 rozpoczął pracę w służbie dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej, pełniąc posługę w nuncjaturach na Madagaskarze, w Indiach, na Węgrzech, w Belgii, Republice Południowej Afryki i w Wenezueli. Po powrocie do Watykanu pracował m.in. w Sekcji ds. Stosunków z Państwami Stolicy Apostolskiej. Oprócz polskiego zna języki: włoski, angielski, francuski i hiszpański.
Watykańska placówka dyplomatyczna w Monrovii była nieobsadzona od 21 listopada ub.r., gdy jej ówczesny szef, pochodzący z Indii abp George Antonysamy został nowym metropolitą Madrasu i Majlapuru. Nuncjusz w Liberii jest jednocześnie akredytowany przy rządach w Gambii i Sierra Leone.
Abp M. Adamczyk jest siódmym Polakiem, pełniącym urząd nuncjusza apostolskiego. Pozostali to arcybiskupi: Janusz Bolonek (ur. 6 grudnia 1938) – od 24 maja 2008 nuncjusz w Bułgarii i od 4 maja 2011 – w Macedonii, Juliusz Janusz (ur. 17 marca 1944) – nuncjusz w Słowenii i delegat apostolski w Kosowie (od 10 lutego 2011), Henryk Józef Nowacki (ur. 11 sierpnia 1946) – w 5 krajach skandynawskich z siedzibą w Szwecji (od 28 czerwca 2012), Jan Romeo Pawłowski (2ur. 3 listopada 1960) – w Kongu (Brazzaville) i Gabonie (od 18 marca 2009), Marek Solczyński (ur. 7 kwietnia 1961) – w Gruzji (od 26 listopada 2011), Armenii (od 15 grudnia 2011) i Azerbejdżanie (od 14 kwietnia 2012) oraz Józef Wesołowski (ur. 15 lipca 1948) – w Dominikanie i delegat apostolski w Portoryko (od 24 stycznia 2008).
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.