Dlaczego nie potrafimy/nie chcemy dzielić się wiarą? Tym, co usłyszeliśmy? Co powiedział do nas Bóg...
Miał być skromny jubileusz. Bo jak inaczej nazwać dziesięciolecie. Jednak wszystko popsuły luki w pamięci. Ta wskazywała na rok dwa tysiące trzeci. Ale zapisane na zapasowym dysku pliki podpowiadają, że było to w roku następnym. Nie udało się wątpliwości skonfrontować z serwerem, bo ten podczas ostatniej przeprowadzki część plików pogubił, a część pozmieniał. Skutkiem czego zostałem zasypany w ostatnich dniach mailami w sprawie postu. Zajrzałem do słownika i oczy ze zdumienia przetarłem. Połowę hasła „wcięło” i wyszło jak wyszło. Żeby nie było wątpliwości – poprawiłem.
Wracając do dziesięciolecia. Jak by nie patrzył „Refleksja na dziś”, w Środę Popielcową, albo skończyła dziesięć lat, albo je zaczęła. A jak wyglądały jej narodziny, z jakiego poczęła się impulsu?
Na wewnętrznym forum, skupiającym ówczesnych współpracowników wiara.pl ksiądz Artur Stopka zauważył, że skoro jest nas już tylu, może byśmy sami przygotowali Wielki Post. Jedną z propozycji była krótka refleksja nad czytaniami dnia, połączona z rachunkiem sumienia. Pomysł okazał się strzałem w sam środek tarczy. Statystki gwałtownie poszły w górę. Przybywało czytelników. Aż pojawił się, po Niedzieli Przewodniej, mały problemik. Tą właśnie niedzielą cykl miał się zakończyć. Gdy w poniedziałek w jego miejscu pojawiły się inne materiały, skrzynka redakcyjna zaczęła pękać w szwach. Czytelnicy podnieśli larum. Dlaczego nie ma komentarza do czytań?! Nie było wyjścia, we wtorek znów się pojawił. Dobrze, mówiliśmy, skoro chcą czytać i rozważać, niech będzie. Do Zesłania Ducha Świętego. Ale po tej uroczystości powtórzyła się sytuacja sprzed sześciu tygodni. Znów przedłużyliśmy cykl. I tak zostało.
Gdy w następnych miesiącach i latach patrzyłem, jak twórcy innych serwisów i portali kopiują nasz pomysł, byłem dumny, że to my właśnie daliśmy pierwszy impuls.
Przy okazji tej rocznicy chciałem podzielić się inną refleksją. Od dłuższego czasu obserwujemy pisane przez internautów komentarze i zastanawiają nas proporcje. Te pod refleksją na dziś stanowią zaledwie jeden procent całości. Olbrzymia większość to wypowiedzi, pojawiające się pod narzucanymi przez media świeckie i nie zawsze najważniejszymi dla Kościoła tematami. Ta obserwacja zmusza do postawienia ważnego pytania. Dlaczego nie potrafimy/nie chcemy dzielić się wiarą? Tym, co usłyszeliśmy? Co powiedział do nas Bóg w czasie słuchania Słowa, czytanego każdego dnia w liturgii Kościoła?
Być może, chcę w to całym sercem wierzyć, nie zdajemy sobie sprawy, jakie znaczenie nasze refleksje, spostrzeżenia, owoce codziennego rozmyślania, mają dla innych. Być może wydają się nam mało odkrywcze i – że tak powiem – literacko nie atrakcyjne. Być może boimy się, że za chwilę napiszemy jakąś herezję. Być może, a nie daj Boże, tak już sprywatyzowaliśmy naszą wiarę, że nie stać nas na podzielenie się tym, co Bóg mówi w głębi naszych serc.
Nie znam w sumie odpowiedzi na postawione pytanie. Stąd kilkakrotne być może. Chcę natomiast powiedzieć, że jako chrześcijanin, nie jako ksiądz, z uwagą wysłuchuję wszystkich homilii moich współbraci w kapłaństwie, świadectw składanych przy różnych okazjach na nabożeństwach i dniach wspólnoty; z uwagą czytam wszystkie wpisy pod refleksją na dziś. I często jestem zbudowany. Te refleksje, świadectwa i homilie są jak światełko w tunelu, stawiają na nogi, dodają sił, często wręcz uskrzydlają. Prawdopodobnie takich jak ja jest więcej. Z pewnością jeszcze więcej takich, których ledwie tląca się wiara szuka światła nadziei, wzmocnienia i zbudowania. Czekających na podanie ręki. Dla nich warto podpisywać się pod tymi refleksjami. Zwłaszcza w Wielkim Poście.
To, że po wielu zmianach strony głównej w niemalże niezmienionej postaci ostała się jedynie „Refleksja na dziś” (niemalże, bo pierwotnie był to „Dzień z wiara.pl”), też jest jakimś znakiem. Od Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.