Luksus i dzieci

„Życie nas z takich marzeń wyleczyło” – powiedziała ze smutkiem. „Nie stać nas na więcej niż dwoje dzieci”.

Reklama

„Dzisiaj każde kolejne dziecko jest luksusem” – powiedział mi podczas odwiedzin kolędowych ojciec dwójki maluchów, które ani przez moment nie usiedziały spokojnie na kanapie. A jego żona dodała, że gdy się poznali, marzyli o tym, żeby mieć dużą rodzinę, na przykład pięcioro dzieci. „Życie nas z takich marzeń wyleczyło” – powiedziała ze smutkiem. „Nie stać nas na więcej niż dwoje dzieci”.

Przypomniała mi się ta rozmowa, gdy czytałem wczoraj opublikowane przez jedną ze stacji radiowych wyniki badań na temat podejścia Polaków do kwestii rodzin wielodzietnych. Z sondażu wynika, że trzy czwarte dorosłych rodaków nigdy nie myślało o założeniu wielodzietnej rodziny. Jako powód niechęci do licznego potomstwa wskazywane są przede wszystkim finanse, potem chęć własnego rozwoju i robienia kariery oraz lęk przed utratą pracy.

Pamiętam też, jak niedawno w pewnym gronie, podczas rozmowy na temat malejącej dzietności rodzin w Polsce, jakiś młody ksiądz bez żadnych wątpliwości w głosie wyrokował: „Po prostu ludzie dzisiaj są egoistami. Nie chcą się poświęcić, nie chcą zrezygnować z tego czy tamtego, nie chcą ofiarować swojego czasu. Wolą się bawić, inwestować w siebie, spędzać życie przyjemnie i bez kłopotów. A zamiast dziecka sobie pieska kupią! Nie tak, jak dawniej, gdy ludzie gotowi byli dla dzieci z bardzo wielu rzeczy zrezygnować”. Widziałem zakłopotanie na twarzach słuchających tego świeckich w różnym wieku.

Komentując cytowane wyniki badań prof. Krzysztof Rybiński stwierdził: „Jeżeli posiadanie potomstwa nie wiązałoby się z obniżeniem standardu życia, dzieci byłoby więcej”. Skonstatował również, że aktualnie polska polityka społeczna i gospodarcza nie wpływa pozytywnie na dzietność. „Niski wzrost gospodarczy ogranicza bowiem możliwości prowadzenia polityki demograficznej, bo mniej pieniędzy z podatków oznacza mniej pieniędzy na różne cele, w tym bardzo ważną politykę prorodzinną”.

Nie wydaje mi się, aby odwoływanie się w argumentacji za wielodzietnością do konieczności „poświęcania się”, przyniosło szczególnie widoczne rezultaty. Ogromne zmiany w życiu społecznym, emerytury itp. spowodowały spore przekształcenia w ludzkiej mentalności, także wśród Polaków. Kiedyś, na przykład, liczne potomstwo traktowane było w znacznym stopniu jako inwestycja i jako zabezpieczenie na starość. Dzisiaj tej motywacji prawie się nie spotyka.

Socjolog, dr Marek Szopski, zwrócił uwagę, że posiadanie dziecka dla młodego pokolenia nie jest też już taką wartością, która byłaby ważniejsza niż jakakolwiek inna kwestia. „Teraz prokreacja jest uwarunkowana wieloma czynnikami. Dlatego proste działania w tym przypadku nie wystarczą” – zauważył.

Zastanawiam się w tym kontekście, co dla sprawy dzietności polskich rodzin może i powinien zrobić Kościół. Poza systemowym narzekaniem i apelami. Może wspólnoty kościelne, parafie, diecezje są tym miejscem, gdzie rodziny wielodzietne powinny być realnie uprzywilejowane? Środowiskiem, w którym liczne potomstwo przynosić będzie wymierne korzyści? A przede wszystkim nie będzie faktycznie traktowane, jak patologia?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama