Niemiecka minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger z uznaniem wypowiedziała się o badającym przypadki pedofilii wśród księży kryminologu Christianie Pfeifferze i skrytykowała niemiecki Kościół katolicki, który zerwał z nim współpracę.
Leutheusser-Schnarrenberger podkreśliła w czwartek w radiu Deutschlandfunk, że Pfeiffer - dyrektor Instytutu Badawczego Kryminologii w Dolnej Saksonii - jest jednym z najwybitniejszych niemieckich ekspertów w swojej dziedzinie. Dodała, że wydaje się, iż niemieccy biskupi chcieli mieć kontrolę nad tym, które z jego ustaleń zostaną opublikowane.
Niemiecki episkopat wydał w środę komunikat, w którym napisano m.in.: "Zaufanie między dyrektorem Christianem Pfeifferem i niemieckimi duchownymi zostało zniszczone. Zaufanie to jest nieodzownym warunkiem bardzo delikatnych badań". Zapewniono, że poszukuje się nowego ośrodka, który wznowi badania.
Kościół katolicki w Niemczech zlecił Instytutowi Badawczemu Kryminologii zbadanie przyczyn i skali molestowania seksualnego dzieci przez duchownych w minionych dekadach w lipcu 2011 roku.
Celem badań była analiza okoliczności, w jakich doszło do przypadków molestowania dzieci, oraz jak reagował na nie Kościół. Wnioski miały zapobiec podobnym nadużyciom w przyszłości.
Zainicjowane przez niemiecki episkopat badania były reakcją na skandal, który wybuchł w Kościele katolickim w Niemczech na początku 2010 roku. Rektor elitarnego jezuickiego gimnazjum im. Piotra Kanizego w Berlinie przyznał wówczas publicznie, iż w latach 70. i 80. w internacie szkoły dochodziło do seksualnego wykorzystywania uczniów. W następnych tygodniach zgłaszały się ofiary nadużyć w kolejnych szkołach katolickich w Niemczech, w tym w przyklasztornej szkole w Ettal w Bawarii oraz w internacie chóru chłopięcego w Ratyzbonie.
Jednocześnie hierarchii kościelnej zarzucano tuszowanie przypadków molestowania w przeszłości oraz niewłaściwe podejście do problemu.
W wyniku skandalu drastycznie wzrosła liczba wiernych, którzy wystąpili z Kościoła katolickiego.
Pfeiffer nie zgodził się z zarzutami episkopatu i o przerwanie współpracy oskarżył duchownych z archidiecezji monachijsko-fryzyngijskiej, gdzie władze kościelne zażądały przedstawienia wyników badań "do zaakceptowania przed ewentualną publikacją". Dodał, że nie otrzymał od Kościoła odpowiedzi na pisemne zapytanie w sprawie pogłosek o "niszczeniu w diecezjach pewnych dokumentów".
Minister Leutheusser-Schnarrenberger powiedziała, że "wydaje się, iż przeprowadzenie niezależnych, poważnych badań dotyczących przypadków molestowania, co było pierwotnym zamiarem, nie jest dla Kościoła możliwe". Dodała, że "powstaje wrażenie, iż (duchowni) ostatecznie nie chcą, żeby wszystko zostało niezależnie zbadane".
Rzecznik grupy ofiar pedofilii wśród księży Norbert Denef powiedział, że postępowanie niemieckiego Kościoła katolickiego pokazuje, iż nadal nie jest on zdolny do wzięcia odpowiedzialności.
Leutheusser-Schnarrenberger podkreśliła, że niezależne badania są potrzebne do ustalenia, czy w Kościele katolickim istniały "struktury, które ułatwiały molestowanie seksualne i co można zrobić, żeby zapobiec temu na przyszłość".
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.