Nad Reginą znęcali się rodzice i starsze rodzeństwo. Była bita i poniżana, a jedną z konsekwencji jest choroba kompulsywnego wyrywania włosów. Wyjeżdżając do Manili, nawet nie marzyła, że pomoc znajdzie dzięki zgromadzeniu sióstr założonemu we Wrocławiu.
Duch Święty działa, posługując się ludźmi. Kiedy w XIX w. prosty, pochodzący z ubogiej rodziny kapłan mówił o konieczności troski o kobiety przybywające do dużych miast w poszukiwaniu pracy, byli tacy, którzy pukali się w czoło, wskazując na rzekomo bardziej palące problemy. Nie posłuchał ich i dziś mówimy o nim jako o pionierze walki o los młodych dziewcząt, dla których Wrocław i inne metropolie miały być ziemią obiecaną. Opuszczały dla niej swoje rodziny, wioski i miasteczka, licząc na zatrudnienie w nowo powstających fabrykach. Nie wszystkie pracę znajdowały. Nie wszystkie były przygotowane do jej podjęcia. Bywało, że kończyły na ulicy. Ks. Jan Schneider jako pierwszy starał się w miarę możliwości obejmować te kobiety opieką i je ochraniać. W tym celu powołał do życia fundację pomagającą znaleźć pracę lub przygotowującą panie do funkcjonowania w nowym środowisku i założył Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej.
Na dobry start
– Dziś na Filipinach sytuacja jest podobna do tej sprzed 200 lat w Europie – mówi s. Sybilla, niegdyś prowadząca wrocławskie Duszpasterstwo Akademickie „Przystań”. – Stolica kraju jest skupiskiem ludzi ze wszystkich prowincji. Ciągną tutaj w poszukiwaniu lepszego życia – dodaje, podkreślając, że wśród imigrantów jest spora grupa dziewcząt i kobiet zupełnie niewykształconych, nieprzygotowanych do funkcjonowania w tak ogromnym mieście i nieświadomych tego, jak wygląda życie w metropolii. – Myślą, że to mekka szczęścia i dobrobytu, ale czar pryska z chwilą przybycia tutaj – nie mają gdzie mieszkać, nie mają co jeść, trudno im znaleźć pracę – wylicza. – Często można je spotkać wieczorami, gdy na pasie zieleni rozdzielającym dwie jezdnie rozkładają kartony i koce, karmią dzieci i przygotowują się do snu – dopowiada s. Vianneya, przełożona nowej placówki Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej w Manili.
– W Europie musimy szukać, jak odczytywać charyzmat na nowo, bo czasy się zmieniły i sytuacja nie jest taka sama. Tutaj niczego nie trzeba zmieniać. Wystarczy wprowadzać w życie to, co sugerował ks. Schneider – tak przełożona tłumaczy sens otwarcia domu na Filipinach, w którym schronienie mogą znaleźć młode kobiety przyjeżdżające do Manili. Zwraca przy tym uwagę, że kiedy siostry 30 lat temu podejmowały decyzję o założeniu placówki w Tanzanii, sceptycy pytali: „Po co wyjeżdżać do Afryki, skoro w Polsce brakuje powołań?”. – Dziś, kiedy na miejscu posługuje prawie 100 czarnoskórych zakonnic, nikt nie ma wątpliwości, że to była dobra decyzja – zaznacza.
W czasach ks. Schneidera najlepszą pracą dla kobiety była posada służącej w bogatym domu. – Wtedy taka dziewczyna mogła się utrzymać i jakoś układać sobie życie – tłumaczy s. Oliwia, trzecia z wrocławskich sióstr posługujących w stolicy Filipin. – Tutaj służba to jest minimum, jakie można dać naszym podopiecznym, bo – powiedzmy sobie szczerze – przyjeżdżając z prowincji, nie są zdolne nawet do podjęcia takiej pracy, jednak pensja służącej jest naprawdę mała. To ok. 2000 peso, czyli 40 euro miesięcznie. Wprawdzie wystarczy, żeby tu przeżyć, jednak taka dziewczyna nie może opuszczać domu, w którym pracuje. Praktycznie może zapomnieć o założeniu rodziny czy dalszej edukacji – mówi, zwracając uwagę, że siostry rozpoczynają od tego, by nauczyć podopieczne prowadzenia domu, jednak chcą pójść dalej i dać im także możliwość kształcenia się oraz zdobycia zawodu, który pozwoli na dobry start w dorosłe życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.