Dawniej przeszkadzało, że tylko po hebrajsku czy łacinie. Dziś niby po polsku. Tyle że czasem może się wydawać, że niewiele przez to jaśniejszy. O co chodzi? Oczywiście o Stary Testament.
Bóg jest wierny Izraelowi do tego stopnia, że czasem może się wręcz wydawać, ze jest niesprawiedliwy. Dlaczego stoi po stronie Izraela, a nie innych narodów? Dlaczego w ich sprawach nie jest sprawiedliwym sędzią, a opowiada się po stronie Narodu Wybranego? Właśnie po to, żeby pokazać tym, którzy już Go poznali, że Mu na nich zależy; że są Mu bliscy, że są niejako jego rodziną. Gdy nadejdzie czas – gdy się wypełni w osobie Jezusa Chrystusa – Jego łaskawości będą mogły, zgodnie z obietnicą daną Abrahamowi, doznawać wszystkie narody. Przy okazji, wybierając i troszcząc się o jeden mały i niewiele znaczący naród mieszkający między potęgami Egiptu i następujących po sobie cywilizacji znad Tygrysu i Eufratu, Bóg pokazuje, że nie jest Bogiem malowanym, jak bożki pogan. On naprawdę może wybawić swoich wiernych z najpoważniejszych tarapatów.
Znamienne, że postaci Starego Testamentu nie są pomnikami. Często dojrzewają dopiero do wiary, uczą się relacji z Bogiem, a czasem i o swoim zaufaniu do Boga zapominają. Bo czym zasłużył sobie Abraham, że Bóg postanowił wybrać właśnie jego na ojca Wybranego Narodu? Niczym. Był prawym człowiekiem, ale choć był bardzo oddany Bogu to przecież nie przestał kombinować też po swojemu. A jego wnuk Jakub czym zasłużył sobie na Boże wybranie? Podstępny, bojaźliwy, nie umiejący zapanować nad okazywaniem szczególnych względów najmłodszemu synowi Józefowi, która to postawa stała się źródłem krzywdy wyrządzonych mu przez starsze rodzeństwo.
A Mojżesz? Czy był wzorem otwartości na Boga, gdy widząc Go w ognistym krzewie chciał dla świętego spokoju zrezygnować z trudnej misji pójścia do faraona z żądaniem wypuszczenia Izraelitów? Bohater Samson wpadał w tarapaty z powodu słabości wobec (nie do, ale wobec) kobiet. Dawid prócz chwil, w których postępował niezwykle uczciwie i szlachetnie, miewał i takie, których wedle dzisiejszych standardów powinien się wstydzić. Nie chodzi nawet o słabość do Batszeby, zakończoną zamordowaniem jej męża. Przecież rady, których udziela Salomonowi stojąc już nad grobem, trudno uznać za wypływające z ducha Bożych przykazań. A Salomon? Czyż ten, który był chwalony za mądrość, nie skończył jako bałwochwalca?
Nie inaczej jest z wieloma bohaterami starotestamentalnych historii. Bóg, choć święty i jasno formułujący, co jest dobre, a co złe, niejako akceptuje ich grzeszność. Przyjął tych ludzi takimi, jakimi byli i w przedziwny sposób przez nich, grzesznych i upadających, uwikłanych w mało święte obyczaje i mało szlachetne spory ludzi tamtej epoki przygotował świat na przyjście swojego Syna. Niebezpieczna koncepcja? Ależ nie! Kto nie wierzy, niech zajrzy do pierwszego akapitu Nowego Testamentu, do Ewangelii Mateusza, w którym wśród protoplastów Jezusa wymieniono pogubioną Tamar, żonę zarówno synów Judy, jak i jego samego (w odwrotnej kolejności) czy Batszebę, niewierną żonę Uriasza Chetyty.
Obraz Boga wyłaniający się uważnemu czytelnikowi z kart Starego Testamentu zasadniczo różni się od stereotypu „surowy Bóg Starego Testamentu, łagodny Nowego”. Ale żeby to dostrzec, trzeba czytać tę księgę spokojnie, bez gorszenia się szczegółami, bez dorabiania niektórym sytuacjom niepotrzebnych apologii. To opowieść o Bogu wkraczającym w historię człowieka, walczącym o człowieka. Nic dziwnego, że nie zawsze wszystko wydaje się w niej nieskazitelnie czyste.
Bóg uczący człowieka na nowo miłości, zaufania do siebie, to klucz do zrozumienia dziejów Starego Testamentu. Jedyny? Raczej nie. Ten artykuł można by napisać trochę inaczej. Wybierając inne wątki, inaczej rozstawiając akcenty, można by nieco inaczej przedstawić obraz relacji Boga i człowieka. Ale zawsze pozostanie on nieszablonowy, barwny, jak nieszablonowy i barwny potrafi być człowiek i dostosowujący się do jego dziwactw Bóg.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.