Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że podziela intencje szefa MAC Michała Boniego w sprawie walki z tzw. mową nienawiści, nie jest jednak przekonany, że potrzebna jest rządowa rada monitorująca przejawy takiej mowy. Ma zamiar rozmawiać o tej sprawie z ministrem.
"Będziemy podejmować działania, ale nie będziemy ich przesadnie instytucjonalizować" - powiedział premier na konferencji prasowej w Białymstoku. Zapowiedział, że będzie jeszcze o tym rozmawiał z Bonim.
Minister zapowiedział w piątek w radiowej Jedynce, że jest gotów natychmiast po powrocie premiera, czy na początku przyszłego tygodnia, "wyjaśnić, jakie są intencje, bo może w tym szumie medialnym jakby nie zwrócono uwagi na główny cel (rady - PAP)".
W środę minister administracji i cyfryzacji zapowiedział powstanie rządowej rady monitorującej przejawy mowy nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym. Konieczna jest edukacja i promocja pozytywnych zachowań - podkreślał Boni w wywiadzie dla PAP.
"Wcale nie jestem przekonany, że jest potrzebna jakakolwiek instytucja, jakakolwiek rada" - tak te zamiary skomentował szef rządu.
Zastrzegł, że podziela intencje ministra administracji i cyfryzacji, ale wątpi, czy "jakikolwiek urząd czy instytucja będzie w stanie wychować tych Polaków, którzy zabierają głos publicznie czy w internecie, czy pod nazwiskiem" tak, by zaprzestali mowy nienawiści.
Tusk podkreślił, że nie ma wątpliwości, że w Polsce to zjawisko w internecie jest o wiele bardziej intensywne niż w innych krajach Europy.
"Ale nie chcę robić złudzeń, że możliwa jest jakaś oficjalna akcja, która to wyeliminuje" - zaznaczył premier.
Ocenił, że często agresja słowna - szczególnie w sieci - "jest na granicy przestępstwa". "I nie chodzi tu o ataki polityków na innych polityków, ale o to byśmy skutecznie chronili przed nienawiścią mniejszości, nie po to by zmienić naturalne proporcje. Nie chodzi o to, że nie wiem, czym jest większość, a czym jest mniejszość" - zaznaczył szef rządu.
Premier zauważył, że poziom zaawansowania cywilizacyjnego mierzy się po tym, jak dana społeczność "chroni słabszych przed silniejszymi", a nienawiść obecna w języku bywa "takim narzędziem opresji na równi z uderzeniem pałką czy pięścią".
Boni w radiowej Jedynce prosił, by jego inicjatywy nie traktować "jako czegoś, co będzie ingerowało i cenzurowało". "A już na pewno w odniesieniu do świata polityki ta rada nie będzie mieć żadnych funkcji" - zapewnił.
Według niego taka rada powinna mieć "funkcje informacyjne, edukacyjne". "I o tym będę pana premiera przekonywał, bardzo gorąco, i mam nadzieję, że uda mi się pana premiera przekonać, że taka rada jest potrzebna" - zapowiedział.
"Uważam, że celem tej rady jest przygotowywanie rekomendacji dotyczących profilaktyki - jak spowodować, żeby mowy nienawiści było w Polsce mniej. Potrzebna jest edukacja, potrzebne są odpowiednie sygnały, potrzebne jest dawanie świadectwa, że stawiamy tamę mowie nienawiści (...) Ta rada w moich zamiarach miałaby być radą, która będzie zapraszała ekspertów, może także odbyć spotkania z przedstawicielami partii opozycyjnych, ale ona w ogóle nie ma intencji mierzenia temperatury języka politycznego, bo to jest zupełnie inna dziedzina" - mówił.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.