Mówią, że stanowią grupę, unikają nazywania siebie wspólnotą i podkreślają otwarty charakter swoich spotkań. Raz w tygodniu łączy ich modlitwa uwielbienia, podczas której wielbią Pana słowem, gestem i śpiewem.
Nasz charyzmat stanowi właśnie otwartość – wyjaśnia ks. Krzysztof Ławrukajtis, opiekun grupy. – Jest trzon grupy, ludzie przychodzący na spotkania regularnie, ale są i tacy, którzy przychodzą przez jakiś czas lub pojawiają się sporadycznie. I to też jest dobre. Każdy może przyjść, sprawdzić, czy odpowiada mu taka formuła spotkań, ewentualnie odejść, kiedy nabierze sił i poczuje, że może radzić sobie samodzielnie.
Na początku była wędrówka
Grupa zaczęła tworzyć się w lutym 2010 roku po rekolekcjach u sióstr karmelitanek, prowadzonych przez ojca Johna Bashoborę. Spotkania te zakończyły się wspólną modlitwą. Ugandyjski kapłan powiedział do zgromadzonych, że chce, by nadal trwali w modlitwie. – I tak to się zaczęło – wspomina Ludmiła Gołąbek, od początku zaangażowana w powstawanie i działalność grupy.
– Już wcześniej była w nas potrzeba modlitwy we wspólnocie. Spotykaliśmy się w domach na modlitwie uwielbienia. Aż w końcu przyszedł czas, żeby wyjść na zewnątrz. Grupa na początku szukała własnego miejsca. Schronili się u sióstr karmelitanek w Gdyni, później gościny udzieliły im pallotynki w Gdańsku. Ostatecznie „zadomowili się” w gdańskim Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza, prowadzonym przez ojców pallotynów, gdzie spotykają się i modlą w każdą środę o godz. 19.00. – Dlaczego akurat środy? To też jest ciekawa historia – opowiada ks. Ławrukajtis. – Ci ludzie szukali księdza, który mógłby się nimi zająć. Trafili do mnie i zaproponowali wspólne spotkania raz w tygodniu. Akurat środa była jedynym moim wolnym dniem, więc wybór padł automatycznie na ten dzień. Pani Ludmiła wspomina, że kapłan powiedział tylko „Panie Boże, jeśli Ty chcesz mi zabrać mój ostatni wolny czas, to niech tak będzie”, i sprawa była załatwiona.
Odpowiedź na słowo Boga
– Dzięki uczestnictwu w modlitwach mam możliwość pogłębienia swoich relacji z Bogiem – mówi Ludmiła Gołąbek. – A to przekłada się w sposób oczywisty na relacje z innymi ludźmi. Bo życie wewnętrzne znajduje swój wyraz w tym, co robimy na zewnątrz. Tak jest w moim przypadku i podobnie czują inni uczestnicy naszych modlitw. Środowe spotkania nie zawsze przebiegają w ten sam sposób. – Od początku działalności czytamy Ewangelię Świętego Jana i to jest niemal niezmienne – mówi ks. Ławrukajtis. – Ale poza tym każdy może powiedzieć coś od siebie o swoich odczuciach, doświadczeniach. No i oczywiście modlimy się. A modlitwa bywa bardzo spontaniczna i ekspresyjna, często poparta muzyką i wspaniałymi pieśniami. To, co uderza, to doskonale brzmienie głosów uczestników spotkania i ich harmonia. – Jako że jestem umuzykalniona, podjęłam się prowadzenia grupy podczas śpiewu – mówi Ludmiła Gołąbek. – Co ciekawe, zdarza się, że uczestniczący po raz pierwszy w naszym spotkaniu twierdzą, że jest ono za mało spontaniczne. Inni z kolei uważają, że jest zupełnie odwrotnie. Każdy jednak ma prawo wyrażać swoje odczucia jak chce, i ludzie robią to, otwierając się przy muzyce. Dlatego niektórzy klaszczą, jeszcze inni wznoszą ręce w modlitwie do Boga, a inni trwają w skupieniu. Na swojej stronie internetowej piszą tak: „Bóg staje przed nami obecny w swoim Ciele i w Słowie. Uwielbienie jest odpowiedzią na to Słowo, w którym się nam objawia”.
Bóg – troskliwy Ojciec
– Spotykając się w hospicjum, pamiętamy o jego mieszkańcach – mówi pani Ludmiła. – Są wśród nas wolontariusze pomagający chorym na co dzień, natomiast my jako grupa modlimy się o ulgę dla potrzebujących i tych, którzy są coraz bliżsi spotkania z Panem. To naturalne, bo nasza podstawowa aktywność to właśnie modlitwa. Są wśród nas ludzie z Gdańska, z Gdyni i z innych okolicznych miejscowości. Czy z tej grupy wyłoni się wspólnota? Być może. – Jak już mówiłem, staramy się być otwarci na ludzi z zewnątrz, ale jeśli uformuje się stała wspólnota, to nie będziemy mieć nic przeciwko temu. Z tym, że w dalszym ciągu będziemy starali się zachować naszą otwartość – wyjaśnia ks. Ławrukajtis. – Czas pokaże, co będzie dalej. Ale nasze spotkania zawsze będą miały charakter uwielbienia Boga poprzez modlitwę. Na stronie internetowej grupy można przeczytać: „Pan Bóg krok po kroku pokazuje nam, czego chce od nas, jako Grupy Uwielbienia Bożego Miłosierdzia. Nasza krótka, lecz intensywna historia pokazuje, że jest to szkoła chodzenia po wodzie. Kolejne wyzwania każą nam wołać »Jezu, ufam Tobie« i iść do przodu, pomimo że są to sytuacje, którym po ludzku nie bylibyśmy w stanie sprostać. (…) Pan Bóg uczy nas też, żeby nie bać się wielkich marzeń – On sam realizuje je jeszcze, zanim je wypowiemy. I cały czas pokazuje się nam jako Ojciec, który troszczy się o swoje dzieci i który chce spełniać nasze dobre pragnienia”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).