Religia w szkole. Od kilku tygodni trwa nowy rok szkolny, także katechetyczny. Jaki jest prawdziwy obraz lekcji religii w szkole? Na pewno nie ten, który wyłania się z niektórych publikacji prasowych.
Katechizacja w szkole jest solą w oku dla wszystkich, którzy chcieliby ograniczyć wpływ Kościoła katolickiego na kształtowanie sumień dzieci i młodzieży. Nic więc dziwnego, że przeciwnicy nauczania religii w szkołach usiłują na różne sposoby udowodnić, że mają rację.
Katecheta wykształcony
Tendencyjność niektórych publikacji prasowych – ukazujących się z reguły na początku nowego roku szkolnego – można zauważyć gołym okiem. W tym niechlubnym szeregu można umieścić wywiad z prof. Henrykiem Samsonowiczem, byłym ministrem oświaty w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, który opublikowała „Gazeta Wyborcza” 27 sierpnia br. Minister stwierdza w nim, że katecheci nie zawsze są przygotowani do zawodu pedagoga i nauczyciela. Podważa także ich kompetencje dydaktyczne, a nawet program nauczania religii. Niestety, to niejedyne „dziwne stwierdzenia” byłego szefa resortu oświaty, ale nie warto ich w tym momencie przytaczać. Czytającym jego wypowiedzi pozostaje jednak w pamięci błędna myśl, że większość katechetów w Polsce to ludzie niewykształceni i niekompetentni, źle uczący przedmiotu. Takie uogólnienie jest bardzo krzywdzące. Archidiecezja krakowska jest na pewno dobrym przykładem na to, że do nauczania religii w szkole są posyłani ludzie odpowiednio wykształceni. Potwierdza to ks. prof. Tadeusz Panuś, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, który przez 15 lat był szefem Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Podkreśla on, że nauczyciele religii muszą mieć odpowiednie kwalifikacje, które określa porozumienie zawarte pomiędzy MEN i episkopatem. – Katecheta – zarówno świecki, jak i duchowny – przechodzi cały kurs przygotowania do tego, by być nauczycielem. Ma wszelkie kwalifikacje pedagogiczne i może uczyć we wszystkich typach szkół, od przedszkola do liceum. Warto podkreślić, że od 12 lat katecheta jest jedynym nauczycielem mającym ukończone jednolite studia, pięcio- lub sześcioletnie. Wymagania, które stawia każdemu nauczycielowi Ministerstwo Edukacji Narodowej, katecheci spełniają nie tylko w stopniu podstawowym, ale daleko wyższym. Wystarczy wspomnieć, że nauczyciele katecheci muszą mieć zaliczone minimum 150 godzin praktyk. Tymczasem diakoni z krakowskiego Wyższego Seminarium Duchownego mają tych godzin 500 przez rok. Świeccy katecheci, których przygotowujemy na Uniwersytecie Jana Pawła II, mają za sobą 230 godzin praktyk – wyjaśnia ks. prof. T. Panuś. Między mity i baśnie należy więc włożyć opowiastki o tym, że aby zostać katechetą, nie trzeba posiadać wielkiej wiedzy, a jedynie umieć pacierz i znać Dekalog.
Z misją głoszenia
Katecheci uczący w szkołach naszej archidiecezji są głównie absolwentami UPJP II w Krakowie, chociaż zdarza się, że legitymują się dyplomem innej uczelni. Dotyczy to zwłaszcza sióstr zakonnych. Do zawodu katechety – oprócz UPJP II w Krakowie – przygotowują także dwie uczelnie ściśle związane z Kościołem (KUL w Lublinie, UKSW w Warszawie) oraz uniwersytety: Poznański, Szczeciński, Śląski, Opolski, Warmiński w Olsztynie, Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu. Jednak dyplom tych uczelni w zakresie katechetyki nie wystarcza jeszcze do podjęcia pracy w szkole. Do tego jest potrzebna tak zwana misja kanoniczna udzielana przez biskupa diecezjalnego, czyli delegowanie katechety do pracy w szkole z zadaniem głoszenia Ewangelii w imieniu Kościoła. To on posyła do pracy katechetycznej. – Katecheta nie może realizować jakiegoś własnego programu, lecz ten, który jest określony przez tzw. podstawę programową, zaakceptowaną przez biskupa diecezjalnego. Jeśli okazałoby się, że są poważne zastrzeżenia dotyczące poprawności teologicznej tego, czego naucza katecheta, misja kanoniczna może mu zostać cofnięta. W konsekwencji może zostać zwolniony z pracy – wyjaśnia ks. prof. Panuś. I wydaje się to logiczne. Niestety, okazuje się, że w tendencyjnych publikacjach prasowych przebija jedno: katecheta, zamiast uczyć o Chrystusie i prowadzić młodego człowieka do spotkania z Nim, powinien być filozofem, który uczy o różnych religiach świata i – broń Boże! – nie mówić w duchu tego, czego naucza Kościół katolicki.
Czy jest aż tak dobrze?
W roku szkolnym 2011–2012 w archidiecezji krakowskiej uczyło 1475 katechetów (664 księży, w tym 20 diakonów i jeden kleryk, 218 sióstr zakonnych i 593 katechetów świeckich). Ta liczba w bieżącym roku szkolnym może ulec niewielkim zmianom. Tych prawie 1,5 tys. osób uczących w imieniu Kościoła obejmowało swoim oddziaływaniem niemal 100 proc. uczniów uczęszczających do wszelkiego typu szkół na terenie naszej archidiecezji. Z danych, jakie Małopolskie Kuratorium Oświaty przekazało Wydziałowi Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży krakowskiej kurii, wynika, że w szkołach podstawowych 1 proc. dzieci nie uczęszczało na religię w ubiegłym roku, w gimnazjach na religię nie chodziło ok. 1,2 proc. uczniów, w szkołach średnich – ok. 1,5 proc. Powyższe statystyki dotyczą całego województwa małopolskiego i zasadniczo wskazują, ilu uczniów nie chodzi na religię za względów światopoglądowych (np. Świadkowie Jehowy, ateiści) lub innego wyznania czy religii. Zjawiskiem, które na razie gdzieniegdzie daje o sobie znać w naszej diecezji (i przez to nie jest jeszcze odnotowywane w statystykach), jest wypisywanie dzieci z katechezy szkolnej przez rodziców.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.