Jednostka zerem?

Szczepić czy nie szczepić? W internecie toczy się wielka dyskusja na ten temat. A nowe przepisy, wprowadzające w pewnych okolicznościach możliwość przymusowych szczepień także dla dorosłych, czekają już tylko na podpis prezydenta.

Z jednej strony – jak się wydaje – ze szczepień płyną ewidentne pożytki. Dzieci nie chorują na pewne choroby. Więc i powikłania z nimi związane nie występują tak często. Z drugiej…

W tym właśnie problem. Z drugiej mamy do czynienia raczej z intuicją rodziców i sprzecznymi wynikami naukowych badań. Wielu rodziców twierdzi, że po szczepieniach – zwłaszcza kiedy w krótkim czasie ich dzieci przyjmowały kilka szczepionek – zaczęły się zdrowotne problemy ich dziecka. W tym pojawiał się rujnujący życie autyzm. Cześć lekarzy mówi, że to możliwe. Część im przeczy. Czy faktycznie taki związek istnieje? Czy jest tylko wytworem paranoicznych podejrzeń rodziców, których dzieci zachorowały?

Rozstrzygniecie dylematu niby powinno być proste. Ale nie jest. Bo trudno na to pytanie odpowiedzieć bez rzetelnych badań. A tych właściwie się nie prowadzi. Nie, to nieodpowiedzialne bajdurzenie. Nie prowadzi się. Lekarze w Polsce często nawet nie wiedzą, gdzie i jakie dane trzeba przesłać, jeśli zaobserwują poszczepienne powikłanie. Traktują je jako zło konieczne. Ot, gdzie drzewo rąbią, tam drwa lecą. Bywa i tyle.

I może trzeba by było taką postawę uznać za dowód wielkiego zaufania polskich lekarzy dla światowej nauki, gdyby nie afera ze szczepieniami przeciw ptasiej grypie sprzed paru lat. Całkiem sporo ekspertów wypowiadało się wtedy, że szczepienia są koniecznie, a ich brak – niemal zbrodnią. I co? Okazało się, że ta bez mała histeria u swoich źródeł miała skuteczny lobbing firm farmaceutycznych. Tak skuteczny, że dała się nabrać nawet WHO. Czy można się dziwić, że w tych okolicznościach rodzice coraz częściej odmawiają szczepienia swoich dzieci?

Zwolennicy szczepień podnoszą argument, że jeśli ilość zaszczepionych spadnie poniżej pewnego poziomu, choroby znów zaatakują. Wszyscy solidarnie powinniśmy więc szczepić swoje dzieci. No tak, już Majakowski pisał, że „jednostka niczym jednostka zerem”, i tylko „partia to ręka milionopalca w jedną potężną pięść zaciśnięta”. Ale czy takie myślenie w innych dziedzinach naszego życia dawno nie odesłaliśmy już do lamusa?

Nauka czasem się myli. Zwłaszcza medycyna dostarcza wielu tego przykładów. Celowała w tym psychiatria, w której o sporej liczbie „terapii” lepiej wstydliwie dziś milczeć, ale i w innych gałęziach takich błędów nie brakowało. Dopóki nie ma jasnych, jednoznacznych i rzetelnych badań problemu wystąpienia powikłań po szczepieniach – nie tylko autyzmu, ale też np. alergii – nie wiadomo, czy lekarstwo nie jest gorsze od choroby. W tych okolicznościach zmuszanie rodziców do szczepienia dzieci, to przejaw co najmniej bezduszności.

 

PS. Inspiracją do napisania tego komentarza był nie tylko fakt wprowadzania w Polsce nowych przepisów dotyczących szczepień, ale przede wszystkim rozmowy toczone  w ciągu ostatnich paru lat z przyjacielem. Walcząc o zdrowie swojej córki przeczytał na ten temat całą masę materiałów i rozmawiał z całkiem sporą grupą specjalistów, którzy podważają słuszność prowadzonej w tym względzie przez państwo polityki. Cóż z tego? On i jego żona ciągle są traktowani jak nie dbający o zdrowie swoich dzieci menele. W każdej chwili jakiś urzędnik może zdecydować, by je im odebrać. I nie jest to sprawa odosobniona. Podobną opisuje  artykuł na stronie niepełnosprawni.pl . Możesz też zajrzeć TUTAJ

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6