W dawnych wiekach kładli współbracia ciało swego brata na sękatej desce, a pod głowę cegłę mu dawali, żeby i po śmierci ciało wygód nie zaznało.
Broda
Nieodzownym elementem kapucynów przez lata była broda. Ojciec Krzysztof jej nie zapuszcza, bo nie można nazwać brodą jego tygodniowego zarostu. A on nie chciał jej mieć i cieszy się, że od Soboru Watykańskiego II takiego obowiązku już nie ma. Różne były tłumaczenia brody u kapucynów. Jedni mówili, że to znak pójścia śladami Jezusa, drudzy, że manifestacja jedności z braćmi żyjącymi w poprzednich pokoleniach, znak solidarności z tradycją franciszkańską i samym św. Franciszkiem, który – według biografów – nosił brodę czarną i rzadką. Jeszcze inni podkreślali, że broda to rzecz męska i oznacza odpowiedzialność, odwagę, gotowość do podejmowania ryzyka, trzeźwe spojrzenie na codzienne problemy. Ale może też odstraszać, co w terminologii psychiatrycznej nazywa się pogonofobią. Jest to chorobliwy strach przed brodaczami. Więc ci, co cierpią na pogonofobię, a mają potrzebę spotkania z nowomiejskimi kapucynami, muszą na furcie prosić o brata Dominika Sulewskiego, który codziennie sięga po brzytwę.
Habit
Ojciec Krzysztof pamięta ojca Patryka, franciszkanina, który przyjaźnił się z jego rodzicami i – siedząc przy kuchennym piecu – opowiadał historie z życia zakonnego. Nie, nie było mowy o biczowaniu się, nocnych modlitwach, poście, ale o cebuli, która latała po refektarzu. Braciszkowie, podzieleni na dwa obozy, urządzili jatkę, gdzie przegrywał ten, co dotkliwie oberwał cebulą. I od tej pory w głowie Krzysia rysował się obraz radosnego zakonnika, który nie tylko umartwia się zupą cebulową, ale i wypowiada cebulową wojnę. W dzieciństwie imponował mu również habit – brązowy, z białym sznurem w pasie, dyndającym różańcem. Tak o habicie myślał, że w końcu po latach przeciągnął go przez głowę. Stało się to w nowicjacie.
- Nie był nowy – mówi ojciec Krzysztof. – U kapucynów jest taki zwyczaj, że pierwszy habit nowicjusz na obłóczynach otrzymuje po bracie, który zaopatrzył się w nowy, prosto od krawca, albo po zmarłym. Siłą rzeczy habit taki jest zniszczony, a w większości przypadków wytarty i pocerowany. Z pewnością chodzenie w nim uczy pokory. Pierwszy habit ojca Krzysztofa był gęsto pocerowany i wytarty, choć pokory mu nie brakowało.
Ogród
Zakonnicy z Nowego Miasta odpoczywają w swoim klasztornym ogrodzie. Ogród ten jest tajemniczy, bo tuż obok jabłoni rośnie fasola, ale nie wspiera się na tyczce ani nie reprezentuje przycupniętej na grządce szparagi, tylko ma pień jak młody buk i liście wielkie jak u dorodnej kapusty. Drzewo fasoli rośnie nad domkiem pszczelarza, który ostatecznie domkiem pszczelarza nigdy nie był, ale domkiem ojca Honorata, który przychodził tutaj i dumał, i pisał, i Boga kontemplował, ale nie spod drzewa fasoli, tylko spod antonówki. Fasola pojawiła się później, jakby dla podkreślenia rangi tego miejsca.
Zniszczone czasem drewniane drzwi chatki wprowadzają w inny świat i nie może być inaczej, skoro zaraz po przekroczeniu progu mimowolnie uruchamia się wyobraźnia... Tam w kącie są stolik i krzesło, na krześle siedzi ojciec Honorat i pisze piórem: „Niewielka to miłość, która zachowuje miarę albo która szuka miary miłości, albowiem miarą miłości jest kochać bez miary”. Na chwilę podnosi głowę, zerka przez okno na ogród i znowu patrzy na pożółkłą kartkę: „Pragnąłbym Cię uczcić szczególniej za tych, którzy Cię nie znają i nie kochają, którzy Cię obrażają i chwały należnej nie oddają”. Gdy słońce bliżej zachodniej strony nieba się trzyma, wstaje z krzesła sędziwy zakonnik i idzie do maleńkiej sypialni – vis-a-vis stolika i krzesła. Podłoga skrzypi, skrzypią kolana, starzec rozprostuje na sienniku kości, może się i zdrzemnie, zanim słońce za klasztorny ogród wpadnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).