Po łacinie słynna „Kronika Polski" Wincentego Kadłubka, z przełomu XII i XIII wieku, zaczyna się słowami: Tres tribus ex causis... Mało kto to rozumie, ale brzmi uczenie, prawda?
Kiedy jednak wczytamy się w polskie tłumaczenie tego dzieła, to możemy się zdziwić. Jest tam bowiem mowa o wojnach dawnych Polaków z Rzymianami: „Wieść również głosi, że [Polacy] po licznych walkach z Rzymianami, po przebyciu wielu niebezpieczeństw wojennych zajęli miasta, ustanawiając namiestników i obierając sobie księciem pewnego człowieka (...) On Juliusza Cezara pokonał w trzech bitwach (...) Wreszcie Juliusz, rad się z nim sprzymierzyć węzłem powinowactwa, wydaje za niego siostrę Julię (...)" Ale to jeszcze nic!
Kadłubek wspomina też o Śląsku a nawet twierdzi, że toczono na naszych ziemiach wojny ze słynnym Aleksandrem Wielkim: „Sławny Aleksander (...) rozwija skrzydła wojsk i podbiwszy zwycięsko ziemię krakowską i śląską, z ziemią zrównuje wiekotrwałe mury, obraca [je] w perzynę, zaorane miasta każe solą posypać. Wówczas Polacy napadają (...) a Aleksander, poznawszy podstęp, z garstką wojska ledwo uszedł w niesławie (...)"
Nie ma się więc co dziwić, że w XIX wieku Kadłubka uznano prawie za wariata. Ale to błąd, bo przecież ten pierwszy polski absolwent uniwersytetu w Paryżu czy Bolonii doskonale wiedział, że Polacy nie mogli walczyć z Rzymianami. Więc dlaczego takie rzeczy wypisywał? Kadłubek napisał tak, bo kochał starożytną kulturę Greków i Rzymian.
Fascynował się cywilizacją łacińskiego Zachodu. Pragnął tamten kulturalny świat możliwie najściślej związać z losami Polski i w tym celu stworzył fantastyczny początek swej kroniki. Śmieszni więc są ci, którzy się śmieją z Kadłubka. Czy bowiem rozsądny człowiek, czytając bajkę o siedmiu koziczkach, podaje w wątpliwość, czy w wilczym brzuchu zmieściło się sześć takich zwierzątek? To przecież bajka, to taki gatunek literacki, który ma pouczać i przestrzegać.
Tak więc Wincenty Kadłubek kochał i fascynował się kulturą Zachodu, bo ją znał z czasów swoich studiów. W tym cywilizacyjnym, zachodnioeuropejskim sensie mistrz Wincenty bardzo podobny jest do Ślązoków. Oczywiście nie wszystkie Ślązoki sztudiyrowały w Bolonii. Jednak kontakt Śląska z Zachodem był na przestrzeni wieków bardzo intensywny. Działo się tak przez położenie geograficzne oraz przez kontakty z Czechami, Austriakami i Niemcami, którzy wcześniej weszli w obszar zachodniej cywilizacji. W związku z tym Śląsk wcześniej przyjął chrześcijaństwo niż pozostałe ziemie polskie. Na Śląsku wcześniej też poznano i zastosowano kartofle, przydomowe wychodki, maszynę parową, tramwaje, obowiązek szkolny czy przymusowe szczepienia lekarskie.
Śląską fascynację Zachodem pokazuje też powiedzonko, że z jednego niemieckiego jabłka można zrobić 5 litrów wina. I w tym jest już przesada, podobna do Kadłubka.
*
Więcej o bł. Wincentym Kadłubku przeczytasz w naszym serwisie www.kosciol.wiara.pl - wystarczy kliknąć tutaj
Felieton z cyklu Jo, Ślązok
Synodalność to podstawowy wymiar Kościoła, dany do kultywowania i rozwijania stylu życia.
Rola Konferencji Episkopatu jest służebna wobec Ewangelii, wspólnoty Kościoła...