Do kościołów musi powrócić dobra muzyka sakralna, która pomaga rzeczywiście w modlitwie.
W czasie liturgii nie można wykonywać byle czego. Trzeba w niej zrezygnować z banalnych kompozycji – twierdzą zgodnie kard. Gianfranco Ravasi i Riccardo Muti. Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury oraz jeden z najwybitniejszych włoskich dyrygentów rozmawiali wczoraj w Rzymie o dialogu wiary i muzyki. Dyskusja zeszła na temat śpiewu, który proponuje się dziś wiernym w kościołach. Zarówno kard. Ravasi, jak i Muti byli zgodni, że problem jest poważny.
Zdaniem watykańskiego purpurata źródło trudności leży w seminariach. Należy uwrażliwiać przyszłych kapłanów na ten problem, by potem nie sięgali zbyt łatwo do kilku najbardziej znanych pieśni. „Księża chcą muzyki łatwej i zrozumiałej, a często kończą na banale” – mówił kard. Ravasi.
Z kolei zdaniem włoskiego dyrygenta kryterium dobrej muzyki sakralnej nie jest to, czy jest ona trudna bądź łatwa, ale czy wprowadza w doświadczenie Boga. „Gitara na przykład czyni muzykę bardziej zrozumiałą. Dobrej muzyki tymczasem wcale nie trzeba rozumieć, bo ona nas porywa, unosi do Boga, również niewierzących” – podkreślił Riccardo Muti.
Zdaniem kard. Ravasiego powrót dobrej muzyki do kościołów wiąże się również z powrotem dobrych muzyków. Panu Bogu nie wolno grać byle czego, musimy korzystać z pomocy profesjonalistów – podkreślił szef watykańskiej dykasterii.
Na marginesie dyskusji o muzyce sakralnej mówiono też o rzekomym ateizmie czy agnostycyzmie niektórych kompozytorów, jak na przykład Verdiego. Zdaniem Mutiego jest to bezpodstawne. Verdiego zdradza jego muzyka. Niektórych partii nie mógłby po prostu stworzyć, gdyby był ateistą – podkreślił Riccardo Muti. To samo dotyczy również współczesnych dyrygentów. Jako ateiści czy agnostycy nie byliby w stanie dobrze wykonać niektórych utworów sakralnych – uważa włoski muzyk.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.