Prosimy o znak, a potem nie widzimy niczego. Musimy uwierzyć „na słowo” babskiemu gadaniu świadków albo przejętym maluchom.
Romkowi, Józkowi
Pięć lat temu, tuż po pogrzebie mamy, każdy rozszedł się w swoją stronę. Byłem spokojny. Nie rozumiałem tego – na co dzień reaguję jak wulkan, jestem rozedrgany, nieustannie rozdrapuję rany. Wiedziałem, że pokój, który w sobie odnajduję, jest „odgórnym” działaniem łaski.
Mój brat ruszył z kuzynem na pizzę. Siedzieli w Chorzowie „Pod Drewnianym Bocianem”. Zajadali włoski specjał, gdy w pewnym momencie Szymon westchnął: „Wiem, że to może głupie, ale chciałbym, by moja mama dała jakiś widzialny znak, że jest w niebie”.
W tym samym momencie kilkanaście kilometrów dalej na katowickim Józefowcu zza ciemnych chmur wyjrzało słońce. Moje dzieci Marta i Łukasz przytknęły nosy do okien i zaczęły wrzeszczeć: Jacieeeee! Jaka ogromna tęcza!
Brat zajadał pizzę, nie widział niczego. Gdy wrócił do domu, obskoczyły go moje dzieciaki: Widziałeś na niebie taaaaaką wielką tęczę? – Cooo? – wyjąkał zdumiony.
Niczego nie zmyślam. Na drugi dzień w lokalnym „Dzienniku Zachodnim” ukazała się fotka… imponującej tęczy nad Katowicami.
Przypadek – ktoś powie. I będzie miał pewnie rację. Szukanie odgórnego znaku w tęczy nad Józefowcem nie jest dogmatem wiary. Ale ta historia przypomina mi do złudzenia sytuację z Wieczernika. Zamknięci w skorupie lęku, zabarykadowani na cztery spusty apostołowie z ironicznymi uśmieszkami przyjęli wracające od grobu kobiety, które z wypiekami na twarzy wołały od progu: „On zmartwychwstał!” Nie uwierzyli im. Uznali ich opowieść za babskie gadanie. Apostołowie nie uwierzyli ani świadectwu Marii Magdaleny, ani uczniom wracającym z Emaus.
Prosimy o znak, a potem nie widzimy niczego. Musimy uwierzyć „na słowo” opowieści innych. Babskiemu gadaniu świadków wracających sprzed pustego grobu albo przejętym maluchom.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.