Nie kłóćmy się o likwidację Funduszu Kościelnego?
Taką propozycję zawarł w liście jeden z czytelników, który po kolejnej mojej publikacji na temat Funduszu Kościelnego oraz zamiarów jego likwidacji napisał: „Pisze Pan o krzywdzie, jaką jest likwidacja Funduszu Kościelnego. Może - my Kościół - znieśmy tę krzywdę. Odetnijmy się od Państwa, uzyskajmy tę niezależność. Fundusz Kościelny to kwota, jak słyszę, ok. 100 mln zł. Zrobiłem sobie taką wyliczankę: Jest nas w Polsce 38 mln, z tego w niedzielnych Mszach Świętych uczestniczy 40 proc. populacji, to daje 15,2 mln ludzi, z tego niech 20 proc. rzuca na tacę, zostaje ok. 3 mln. Wypada 33 zł na rok na rzucającego na tacę, prawie 3 zł na miesiąc lub 0,5 zł na jedną Mszę. My Kościół - udźwigniemy tę kwotę. Znieśmy tę krzywdę”.
Propozycja czytelnika, jak na mój gust, jest nieco idealistyczna, zwłaszcza że z tacy pokrywane są bieżące potrzeby finansowe parafii, diecezji czy zgromadzeń zakonnych. Ale warto ją odnotować w kontekście rozmów, jakie na ten temat rozpoczną się wkrótce w ramach zespołów finansowych Komisji Konkordatowej.
W najnowszym (13) numerze GN publikuję krótki przewodnik, wyjaśniający podstawowe pojęcia i szerszy kontekst działalności Komisji Majątkowej oraz Funduszu Kościelnego, gdyż obie te instytucje są często mylone. Pytam, czy Kościół w ostatnich latach rzeczywiście był faworyzowany przez państwo. Próbuję dokonać bilansu strat materialnych Kościoła w PRL i rekompensat, jakie otrzymał po 1989 r. i rachunek nie wychodzi mi na zero.
W debacie, jaka toczy się wokół likwidacji Funduszu Kościelnego, ważniejsze od pieniędzy są zasady, a więc okoliczności, w jakich nastąpi ewentualna jego likwidacja. Strona kościelna, powołując się na konkordat i Konstytucję RP mówi, że musi być w tej sprawie zawarta umowa. Władze wyraźnie chcą się od niej wykręcić. Tymczasem umowa jest ważna jako gwarant, że w przyszłości prawo dotyczące Kościołów i związków wyznaniowych nie będzie im narzucane z góry, ale stanowić będzie przedmiot negocjacji i kompromisu. A na tacę także warto coś rzucić, bez względu na to, jaki model w końcu zostanie wynegocjowany. Przez wieki Kościół miał różne relacje z państwem, a jego finansową ostoją była zawsze ofiarność wiernych i w tym się z naszym czytelnikiem zgadzam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.