Wypełnione niegdyś świątynie uśpiły i poczuliśmy się zwolnieni z czytania – jak to pięknie określił Sobór – znaków czasu.
O kryzysie rekolekcji wielkopostnych, zwłaszcza szkolnych, mówi się i pisze od kilku lat. Widać go chyba w każdej parafii. Rzadko który proboszcz nie narzeka na spadek frekwencji, a co za tym idzie mniejszą ilość osób, przystępujących do sakramentu pojednania i Komunii świętej wielkanocnej. W rozmowach na ten temat przebija troska, narzekanie i nostalgia za czasem, kiedy świątynie były wypełnione, a kolejkom przy konfesjonałach nie było końca. Oczywiście winnymi są zjednoczona Europa, laicka kultura, Internet, media i agresywni politycy. Ani słowa o zaniedbaniach ludzi Kościoła. Że te wypełnione niegdyś świątynie trochę, a może nawet więcej niż trochę, uśpiły i poczuliśmy się zwolnieni z czytania – jak to pięknie określił Sobór – znaków czasu i poszukiwania dróg dotarcia do człowieka w jego nowej sytuacji. Że poszliśmy po najmniejszej linii oporu i nie potrafiliśmy wykorzystać tego bogactwa dróg i środków, jakimi dysponuje skarbiec Kościoła.
Oto kilka przykładów. W Obrzędach chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych znajduje się wskazówka, by wykorzystać je w formowaniu dorosłych, którzy zostali ochrzczeni w dzieciństwie i nie osiągnęli jeszcze dojrzałości w wierze. O możliwościach, jakie te Obrzędy dają pisaliśmy więcej w ubiegłym roku przez cały Wielki Post w serwisie Liturgia. Z uporem niemalże maniaka wraca do nich nieustannie ksiądz biskup Kiernikowski.
Mimo, iż od ukazania się w języku polskim nowych obrzędów pokuty upłynęło już 31 lat, trudno mówić, że zadomowiły się w praktyce parafialnej. Celebracja wspólnotowa z indywidualnym rozgrzeszeniem znana jest między innymi w Ruchu Światło-Życie i w Neokatechumenacie, ale praktyką powszechną nigdy się nie stała. Więcej. W roku Wielkiego Jubileuszu Jan Paweł II sugerował, by w Środę Popielcową wstrzymać się od sprawowania Eucharystii na rzecz celebracji sakramentu pojednania. Znam – niestety – diecezje, gdzie zupełnie zignorowano prośbę papieża. A przecież nic nie stało na przeszkodzie, by podczas tej celebracji następującą po homilii litanię pokutną zastąpić posypaniem głów popiołem.
Jeśli jubileusz został wspomniany to warto przypomnieć, że przy okazji przygotowań ukazały się, pod redakcją Komisji Liturgicznej Wielkiego Jubileuszu, pomoce, zatytułowane „Abba, Ojcze”. Zawierały propozycje nie tylko komentarzy liturgicznych. Także różne nabożeństwa i celebracje, jakie z powodzeniem można wykorzystać podczas rekolekcji parafialnych. Gdyby ktoś zastanawiał się jak ubogacić rekolekcje – polecam nabożeństwo połączone z rozważaniem Modlitwy Pańskiej.
Liturgia godzin to oddzielny rozdział. Pamiętam awanturę, jaką przed laty urządził mi zaproszony rekolekcjonista, gdy w przesłanym mu kilka tygodni wcześniej planie umieściliśmy propozycję nieszporów w pierwszym dniu rekolekcji dla młodzieży. I jego zdziwienie, gdy okazało się, że ta młodzież potrafi i – co najważniejsze – chce psalmy nie tylko recytować, ale i śpiewać. Dziś, gdy mamy do dyspozycji nowoczesną poligrafię i rzutniki multimedialne, przygotowanie celebracji Liturgii Godzin nie jest aż tak wielkim wyzwaniem jak w czasach, gdy wydrukowanie na kserografie kilkuset egzemplarzy było nie lada problemem.
Sakramentalia. Czyli to, co jest zawartością Obrzędów błogosławieństw. Znalazłem przy okazji coś, co – niestety – nie znalazło się w polskiej wersji. Z wydanej przed laty książki „Uzdrawiająca moc sakramentów” dowiedziałem się, że rytuał rzymski zawiera starożytny obrzęd błogosławienia oleju radości. Można nim zakończyć celebrację sakramentu pojednania lub nabożeństwo z modlitwą o uzdrowienie. Autor tak uzasadnia sens błogosławieństwa: „Nasza wiara jest wiarą sakramentalną. Bóg zawsze posługuje się znakami i symbolami, aby mówić do nas. Dał nam sakramenty – wyraźne, nie budzące wątpliwości znaki Jego wybawiającej obecności. Kościół także wybiera pewne poświęcone przedmioty, aby służyły jako sakramentalia (…) Błogosławieństwo Boże i Boża obecność są nam przekazywane za pośrednictwem tych właśnie przedmiotów.” W kontekście rekolekcji szczególne ważne jest ostatnie zdanie. Jeśli nie mają być tanim albo stresującym moralizatorstwem, ale wpływać ożywiająco na dynamikę wiary, dodawać jej siły i mocy, to nie może w nich zabraknąć sakramentaliów. Przy okazji warto odnotować, że w ostatnich dniach stolica Apostolska, na prośbę biskupów amerykańskich, zatwierdziła ryt błogosławienia dzieci przed narodzeniem. Można mieć nadzieję, że na język polski również zostanie przetłumaczony.
Przygotowując dzisiejszy komentarz natknąłem się na zapiski sprzed dwudziestu pięciu lat. Podczas jednego z wykładów ksiądz Stanisław Szczepaniec, odwołując się do soborowej Konstytucji o Liturgii, nazywającej Eucharystię źródłem i szczytem, zauważył, że szczyt to coś umieszczonego wysoko. Musi mieć podbudowę. Dla Eucharystii tą podbudową są Liturgia Godzin i sakramentalia. Jeśli ich zabraknie, Eucharystia przestaje być szczytem. W tym kontekście łatwiej zrozumieć zarzut o „zamszonym” duszpasterstwie, w którym poza celebracją Mszy świętej i kazaniem nie ma miejsca na inne formy kształtowania wiary.
Pytanie o przyszły kształt rekolekcji i misji parafialnych oczywiście należy stawiać. Jednak zanim znajdziemy odpowiedź na nurtujące pytania należy dobrze wykorzystać to wszystko, czym Kościół dysponuje, a co – jak widać chociażby z popularności nabożeństw z modlitwą o uzdrowienie – wpisuje się w duchowe zapotrzebowanie wiernych. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że lenistwo i brak odpowiedzi na pytanie, kiedy w czasie wspólnotowej celebracji sakramentu pojednania zebrać tacę, okażą się być przeszkodami wcale nie trudnymi do pokonania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.