Temat kolejnego już Zjazdu Gnieźnieńskiego brzmi: Europa obywatelska. Rola i miejsce chrześcijan. Czyli: człowiek w społeczności, człowiek, chrześcijanin jako obywatel, jako ktoś zaangażowany w budowanie świata.
Kim jest, jak się określa? Temat Polak – katolik – obywatel powierzono kard. Kazimierzowi Nyczowi. Co to znaczy być Polakiem, katolikiem i obywatelem? Te elementy tożsamości nie tylko nie wchodzą w konflikt, ale się uzupełniają? Polak-katolik nie oznacza, że Polak jest katolikiem, podobnie jak nie oznaczałoby, że katolik jest Polakiem. To powiązanie absurdalne. Ale – co ważne – katolicki znaczy powszechny. Zatem tożsamość Polaka i katolika powinna chronić przed nacjonalizmem.
Czy jesteśmy dobrymi obywatelami? Tu metropolita warszawski odwołał się do Norwida. Jesteśmy wielkim narodem, ale żadnym społeczeństwem – pisał poeta w jednym z listów. Tymczasem człowiek potrzebuje dwóch nóg – dodawał Norwid. Jeśli ma jedną bardzo długą, a drugiej nie ma wcale, jest kaleką.
Te słowa Norwida powinny być przestrogą dla Polaków – mówił kard. Nycz – ale jednocześnie nie wolno popadać w pesymizm. Choćby dlatego, że w społeczeństwie polskim widać zmiany następujące w ciągu wielu lat. Powinniśmy być także dobrymi obywatelami – zauważył – we wszystkich wymiarach, od tego najbliższego nam, do wymiaru całego świata.
O Polsce wielu kultur mówił ks. prof. Bogusław Milerski , luteranin. Z wykładu bardzo skróconego z powodów czasowych warto zauważyć stwierdzenie, że stworzenie „Polski wielu kultur” (temat wykładu) wymaga wychowania ludzi do przyjęcia Innego. Celem powinna być interkulturowość rozumiana jako wewnętrzne nastawienie społeczeństwa. Miejscem takiej formacji mogłaby być katecheza w szkole – zauważył.
Nie chodzi rozmywanie tożsamości. Chodzi o to, by mówiąc o własnej kulturze jako źródłu norm (żadna kultura nie może z tego zrezygnować, nie da się tu wprowadzić żadnego sztucznego ujednolicenia, każde będzie pewną formą przemocy) jednocześnie informować o innych i uczyć przyjmowania inności, tak aby różnorodność społeczeństwa była pojednana.
Po co nam jednak wielokulturowość w zasadniczo homogenicznym, jak się wydaje, polskim społeczeństwie? Nie tylko ze względu na istniejące mniejszości czy rosnącą świadomość tożsamości regionalnych, nie tylko ze względu na obecność uchodźców czy globalizację (trzeba pamiętać, że przyjeżdża z zagranicy nie pracownik a człowiek, który chce się realizować we wszystkich wymiarach swojego życia, także religijnym), ale także ze względu na relacje między ludźmi.
To, kim się czujemy, do czego przynależymy, to nie jeden lecz wiele elementów zbiegających się w jednym człowieku. Coraz rzadziej jest to spójna struktura, coraz częściej swoisty patchwork – mówił prelegent. Coraz częściej będąc podobnymi w części, różnimy się zbyt wieloma elementami. Świadomość, że człowiek obok mnie może nie przyznawać się do tej samej kultury, co ja, wpływa także na relacje między ludźmi teoretycznie przynależącymi do jednej wspólnoty religijnej, narodowej czy etnicznej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).