Z ks. Romanem Hoszem, twórcą domu rekolekcyjnego „Droga Eliasza” w Jasionie, rozmawia Andrzej Kerner.
Ile czasu potrzeba na przejście tych siedmiu kroków?
– Całe życie, oczywiście. Nie są to kolejne stopnie czy szczeble wtajemniczenia. To nieustanny proces, poszczególne kroki się przeplatają, wzajemnie na siebie oddziałując. Jeżeli którykolwiek z nich w nas się rozwija, to wszystkie inne też się „podciągają”. Jeśli troszczę się, by w moim życiu było więcej prostoty, to i modlitwa staje się lepsza. Są bardziej filarami, które wyznaczają kierunek, niż punktami, do których się dochodzi. To styl życia, a nie zdobywanie kolejnych sprawności.
W wielu ruchach religijnych obiecuje się „szybkie” spotkanie z Jezusem, a Ksiądz mówi o drodze duchowej na całe życie…
– Żaden człowiek nie może obiecać drugiemu człowiekowi, że zapewni mu „szybkie” spotkanie z Chrystusem, bo przecież w spotkaniu człowiek–Bóg to Bóg ma pierwszeństwo działania. On wybiera czas i miejsce. Samo pojęcie spotkania jest zbyt szerokie – może się w nim zmieścić wszystko i nic. Natomiast wierząc, zawsze spotkamy Chrystusa w sakramentach świętych. To jest fundament. W krokach Ojców Kościoła nie chodzi więc o jakieś jeszcze cudowniejsze spotkanie Chrystusa, ale o jakie przysposobienie kondycji człowieka, aby nie zmarnował łaski, która wynika z tego spotkania.
Na rekolekcje czy weekendy pewnie przyjeżdżają ludzie mocno religijni?
– Zróżnicowanie jest wielkie. Gościmy osoby poszukujące, nawet dalekie od Kościoła, ale i głęboko zaangażowane, jak np. ojcowie duchowni seminariów, gościmy ludzi bardzo młodych, studentów, ale i osoby bardzo wiekowe. Mądrość Ojców w tradycji Kościoła jest tak wielka, że każdy znajdzie w niej coś, czego do tej pory nie odnalazł w doświadczeniu wiary.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.