Wszystko, co dobre, nie kończy się, ale zmienia właściciela. Prawda ta dotyczy także rekolekcji, które przecież trwają tylko przez trzy dni i chociaż mogą być pełne wspaniałych chwil, to jednak zawsze przychodzi ta ostatnia Msza Święta, na zakończenie której uczestnicy słyszą: „Idźcie, ofiara spełniona”.
Prowadzący mogą także przesyłać uczestnikom materiały w formie gazetki, będącej niejako kontynuacją rekolekcji. Oczywiście wymaga to konkretnego nakładu finansowego i czasu, ale takie działanie może pomoc w kształtowaniu wiary osób biorących udział w rekolekcjach. Wydawanie gazetki może zostać zapoczątkowane przez grupę ewangelizacyjną, a później kontynuowane przez samych uczniów. Oczywiście wymaga to również współpracy katechety pracującego w danej szkole, a nawet innych nauczycieli, nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, aby i oni zaangażowali się w prowadzenie takiej gazetki (nie musi mieć ona wszak charakteru stricte religijnego). Prowadzący mogą także zachęcić młodych ludzi do udziału w rożnych spotkaniach formacyjnych, jakie odbywają się ciągu roku lub w wakacje. Golgota Młodych w Serpelicach czy Spotkanie Młodych na Górze Świętej Anny to jedne z wielu imprez religijnych, na których młodzi ludzie mogą kontynuować swoją formację chrześcijańską. Podobnie jak w przypadku gazetki, w zorganizowaniu wyjazdu potrzebna jest pomoc katechety, który przejmie się tą sprawą – zbierze grupę chętnych, czasami znajdzie sponsorów na wyjazd i w końcu sam pojedzie z młodymi na takie spotkanie. Wydarzeniem, o którym zawsze warto wspomnieć w czasie prowadzenia rekolekcji, jest Lednica, dzięki której wielu młodych ludzi doświadczyło bliskości Boga i zbliżyło się także do Kościoła. Jasne, że na takie spotkanie nie wyjedzie cała szkoła. Ale nawet gdy jedna osoba „złapie bakcyla”, może być to początkiem czegoś nowego dla środowiska, w którym się obraca.
Praca we wspólnocie
„Czyńcie sobie uczniów” – to wezwanie, jakie skierował Jezus do apostołów, jest bardzo aktualne w odniesieniu do organizowania rekolekcji szkolnych. Najbardziej pożądanym owocem rekolekcji jest włączenie się ich uczestników w działalność istniejących już wspólnot lub stworzenie nowej, gdzie wszyscy mogliby niejako startować z tego samego punktu. Warto, aby na zakończenie rekolekcji wszyscy uczestnicy otrzymali karteczki z adresami istniejących w okolicy wspólnot, w które mogliby się zaangażować, pragnąc dalszego rozwoju duchowego. Oczywiście może być z tym spory problem, o ile bowiem w dużych miastach istnieją kościoły, przy których działają rożnego rodzaju grupy, o tyle w przypadku mniejszych miejscowości nie jest to takie proste – może się np. okazać, że funkcjonują tylko grupy zrzeszające osoby dorosłe lub nie ma w ogóle żadnych grup formacyjnych. Świadomi takich okoliczności, prowadzący muszą brać pod uwagę, że nawet zainteresowany młody człowiek może ostatecznie nie trafić do żadnej wspólnoty. Warto w takich sytuacjach dopingować duszpasterzy do podjęcia próby zorganizowania jakiejkolwiek grupy duszpasterskiej, w ramach której młodzi mogliby mierzyć się z ważnymi dla swojego życia – i to nie tylko duchowego – tematami. Wszystko może się dziać przy kościele, ale terenem spotkań mogą być także domy lub szkoła. Wystarczy pięć albo dziesięć osób i chęć spotkania się, by porozmawiać na tematy religijne. Schemat takiego spotkania może być bardzo prosty – np. taki: na początek modlitwa spontaniczna, opowiedzenie o tym, na ile udało się wprowadzić w życie postanowienia z poprzedniego spotkania, krotka katecheza kapłana lub prowadzącego (może być wysłuchanie nagranego materiału), dzielenie się Słowem Bożym z niedzieli, omówienie wyłonionego problemu, sformułowanie zadania na dany tydzień czy miesiąc, zakończenie modlitwą.
Jeśli spotkania są organizowane w domu, młodzi ludzie mogą przynieść jakieś słodycze albo przygotować kolację na zakończenie. W tej części spotkanie przybiera charakter „biesiadny” i pozwala na lepsze integrowanie się grupy. Taki prosty schemat spotkania może być bardzo owocny, a zarazem pozwala na budowanie więzi, które stają się w przypadku wspólnoty bardzo ważnym elementem. Wszystko to wymaga dobrej woli, czasu i przygotowania. Łatwiej jest, jeśli osobą inspirującą działanie jest katecheta lub kapłan; trudniej, gdy uczniowie sami chcą stworzyć taką wspólnotę, nie mając wsparcia „z góry”. Dlatego prowadzący rekolekcje winni także zachęcać osoby odpowiedzialne w danej szkole za wychowanie religijne do działania na rzecz tworzenia grup formacyjnych. Taka grupa może być związana z rożnymi aspektami rozwoju. Można stworzyć kółko biblijne czy krąg eucharystyczny, ale równie dobrze może być to zespół śpiewający utwory o charakterze religijnym czy szkolne koła Caritas, organizujące w szkole rożne zbiorki na rzecz ubogich. We wszystkich tych przypadkach ważne jest, aby uczniowie po mocnym doświadczeniu Boga podczas rekolekcji nie zostali następnie sami, a co gorsza – aby nie zakopali talentu odkrytego w czasie tych dni.
„Jeśli dobre kosze robisz, to nawet gdybyś się zaszył w dżungli, i tak do ciebie ścieżkę wydepczą”. Zacytowana zasada jest pewnego rodzaju dopingiem dla wszystkich, którzy przez dobrze poprowadzone rekolekcje, ożywiające uczniowską społeczność, mają szanse pociągnąć więcej osób do Pana Boga. Każde działanie na rzecz tworzenia wspólnot jest takim „wyplataniem koszy”. Oczywiście na początku jest tylko mała grupa uczniów, ale później określona grupka czy wspólnota może się stać elementem formacyjnym, który zostanie wpisany na stałe w program działania katechetów w danej szkole. Wspólne spotkania, wyjazdy i akcje, jakie podejmują młodzi ludzie we wspólnocie, pozwalają na konkretną formację i przyczyniają się do kształtowania dojrzałych postaw. W tym przypadku rekolekcje są ogniskiem zapalnym do czynienia dobra, a szkoła – miejscem, gdzie wszystko, co dobre, jeśli chodzi o wiarę danego ucznia, może się rozpocząć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).