Ratownik morski, który uratował tonącą dziewczynę, i lekarz, który "kieruje się nie biurokracją a sumieniem", to m.in. laureaci nagród Fundacji im. Hanki Bożyk "Pogotowie ratunkowe - dlaczego nie zdążyło?", które wręczono w czwartek w Warszawie.
Fundacja, która chce zachęcać do niesienia bezinteresownej pomocy w ratowaniu ludzkiego życia, przyznała w tym roku cztery równoważne nagrody w dwóch kategoriach: dla pracowników służby zdrowia i ratowników medycznych oraz dla ratujących przypadkowo ludzkie życie m.in. mundurowych.
"Chcemy stworzyć ruch społeczny, którego celem będzie ochrona życia ludzkiego" - mówił podczas uroczystości wręczenia wyróżnień prezes fundacji Paweł Bożyk.
Jednym z laureatów jest Ryszard Zborowski, młodszy aspirant policji w Rzepinie. W maju ub. roku uratował on kobietę przed nadjeżdżającym pociągiem.
Nagrodę otrzymał również strażak Damian Zawadzki, który wyciągnął mężczyznę z samochodu przygniecionego przez drzewo. W uzasadnieniu kapituła zaznaczyła, że narażając własne życie, "uchronił kierowcę rozbitego samochodu przed kalectwem, a nawet utratą życia".
Laureatem w kategorii pracowników zdrowia i ratowników medycznych został obecny ordynator Oddziału Neurochirurgii Szpitala Powiatowego w Grudziądzu Robert Bonek. Doceniono go za to, że "kieruje się nie biurokracją a sumieniem".
Nagrodzono także 22-letniego ratownika morskiego Mateusza Waldka z Krynicy Morskiej, który uratował tonącą dziewczynę. Jak podkreślono, ocaliła ona życie tylko dzięki błyskawicznej akcji wykwalifikowanego ratownika. "Ratując życie, nie oczekuje się wdzięczności" - powiedział Waldek.
Nagrodzeni otrzymali wygrawerowane na tę okazję mosiężne medale, dyplomy oraz czeki. Nagrody ufundowali donatorzy fundacji.
W tym roku nie przyznano nagrody w trzeciej kategorii - dla pracowników mediów, popularyzujących przypadki ratowania ludzkiego życia.
Fundacja im. Hanki Bożyk "Pogotowie ratunkowe - dlaczego nie zdążyło?" powstała w 2010 roku.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.