Peterowie są dumni że na Mszy św. beatyfikacyjnej Matki Teresy z Kalkuty użyto ich komunikantów. Chcieliby też policzyć wszystkie łzy, które kapały na ich opłatki.
Halina zamyka oczy i widzi tłumy. Polaków, Amerykanów, Litwinów, Holendrów. Wszyscy stoją naprzeciw siebie, ściskają sobie dłonie, patrzą w oczy, trzymają biały opłatek. Nie wiedzą, że wypiekła go firma Haliny i Jana Peterów z Żychlina.
20 lat temu ludzie jeszcze się nie spieszyli tak, jak dziś. Mieli więcej czasu, nikt esemesów nie pisał, w internecie nie siedział, a i pieniądz nie był tak ważny. Wtedy to właśnie Halina postanowiła zrobić coś ze swoim życiem. Nie ma pojęcia, dlaczego, ale pomyślała o maszynie do robienia opłatków. Nie wiedziała specjalnie, jak ona wygląda, jak się robi i piecze ciasto, ale miała silną wolę, by tego wszystkiego się dowiedzieć. Pierwszymi przewodniczkami po świecie opłatków były zakonnice z Łowicza i Płocka. Mówiły: „ Przygotuj mąkę i wodę, zadbaj o gęstość, pamiętaj o temperaturze”. Dzisiaj to Halina i jej mąż mówią swoim pracownikom, ile wsypać mąki.
Jan wieprzowinę chwali
Pod Żychlinem coraz więcej krów na łąkach. Nie, nie mówię o stadach, ale o pojedynczych sztukach. Ludzie chyba zaczęli doceniać, że to, co naturalne, jest zdrowsze. Pewnie, że trzeba się napracować, żeby coś wyhodować, ale warto. Wiem doskonale, jak smakuje ekologiczne mięso. Kilku rolników bierze od nas ścinki opłatków i komunikantów, takie resztki, które do niczego się nie nadają, tylko do utylizacji. Przecież ich nie wyrzucimy ani nie spalimy – to mąka pszenna z wodą. Ścinki wyjątkowo smakują świniom. Później rolnicy częstują nas mięsem. Coś pysznego! To nie to, co ze sklepu. Ale cieszę się, że na łąkach są krowy. Może ludzie więcej czasu poświęcać będą na kontakt z przyrodą, a przez to będą mieć więcej czasu dla siebie. Może rolnicy będą mieć czas, by pójść w Wigilię do obory i podzielić się z krowami. Ci, co mają 100 sztuk i elektryczne dojarki, już nie chodzą. Nowoczesność przyszła do obór i wygoniła stamtąd opłatek. Mimo to, my i tak dalej wypiekamy zielone, różowe i żółte opłatki. Są jeszcze tacy, co dzielą się z krowami.
Halina i harmonijny wypiek
Wypiek jest harmonią, a harmonia to zgranie się kilku elementów naraz. Mam na myśli odpowiednie ilości mąki i wody, temperaturę i czas pieczenia. Gładkie ciasto zależy od tego, czy maszyny są czyste. Ale tak naprawdę wszystko zależy od człowieka, który wypieka. Trzeba to robić sercem, ze spokojem, wolnym umysłem. Nie może być tak, że myśli są gdzie indziej, na przykład przy problemach domowych. Trzeba być przy wypieku fizycznie i duchowo. W przeciwnym razie nie ma tej harmonii i ciasto nie jest takie, jak należy. Albo jest za twarde, albo za miękkie i tylko świnie będą z niego miały użytek.
Nigdy nie traktowaliśmy wypieku opłatków i komunikantów jako biznesu. Jeśli już, to jako pasję. Mamy przede wszystkim świadomość, że nasze hostie i komunikanty przemieniają się w Ciało. Ludzie spożywają Najświętsze Ciało i stają się silniejsi. Przychodzą nieraz do kościoła z daleka, specjalnie po to, by tej siły zakosztować. Jakie to piękne! Nasz chleb zamienia się Ciało. I jak tu mówić o biznesie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.