Nie mam pewności, czy nie otwieramy nowego pola do swarów i gorszących awantur.
Warto, by takich działań było jak najwięcej i by były nagłaśniane. Nie dla reklamowania pomagającego, a dlatego, żeby każda przyszła matka miała świadomość, że nie jest sama.
W relacjach katolicko prawosławnych jak w pogodzie: było trochę słońca, teraz przyszedł czas na małą burzę. Spowodowało ją żądanie metropolity smoleńskiego i kaliningradzkiego Cyryla, by Kościół katolicki „zdegradował" swoje diecezje na terenie Rosji do rangi administratur apostolskich.
Nie sposób odebrać księżom prawa do uprawiania publicystyki i wyrażania w mediach nie tylko nauczania Kościoła, ale również własnych refleksji i wątpliwości.
Człowiekowi potrzebny jest czas przygotowania i oczekiwania. Czas, w którym można dostrzec, czego nam brakuje, i zapragnąć nasycenia. Czas nadziei na spełnienie.
Chyba nie od wieku zależy narzekanie w stylu „dawniej było lepiej". Tak zdarza się mówić tym, którzy perspektywy podeszłego wieku wspominają młodość, ale i nastolatkom, którzy patrzą na swoich o trzy lata młodszych kolegów. Na pewno jednak takie narzekanie niczego nie zmieni. Trzeba zakasać rękawy i sprawić, żeby to „lepiej" było tu i teraz.
Jeszcze nie przeminął medialny szum wokół dziwacznej deklaracji rządu w sprawie in vitro, a już pojawiła się kolejna iskra na styku państwo-Kościół.
Jeśli nie definiujemy pojęcia „godność człowieka", a przynajmniej koncepcji człowieka, z której je wywodzimy, tak naprawdę chronimy wyłącznie swoje dobre samopoczucie.
Czy sprawa lustracji w Kościele (czytaj - księży) znów wróci na pierwsze strony gazet? Nie wiem. Na pewno jednak Kościół - w Polsce i na świecie - ma wiele ważniejszych problemów, niż drobiazgowe rozliczenia z przeszłością.
Żeby nie było, że tylko ci wstrętni chrześcijanie, a zwłaszcza katolicy, czepiają się wykorzystywania ich symboli religijnych w uwłaczający ich wierze sposób.