Są przygotowani na oburzenie widzów, obelgi i ogryzki spadające na scenę. – Ja może jednak zabiorę nitroglicerynę – uśmiecha się lekarz Jarosław Ptaszkowski. A już serio wszyscy aktorzy mówią: – Jeśli są emocje, łatwiej otwierają się serca.
Niewielka salka w siedzibie Caritas Polska przy ul. Okopowej. W skoroszycie na półce teczka pełna „piciorysów”, na ścianie krzyż, obok buzuje czajnik z herbatą. Przy stole ci, którzy chcieliby zacząć normalnie żyć. Nie jak bezdomni.
Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego opublikowała instrukcję zatytułowaną „Posługa Władzy i Posłuszeństwo. Szukam o Panie Twojego oblicza (Ps 27, 8)”.
Jest ich kilka tysięcy. Z całej Polski. Licealiści, babcie, studenci, małżeństwa, księża i zakonnice. Dowódca – ruda i piegowata Karolina. Znak rozpoznawczy – czyste srebro.
Ludzie są wobec niego nieufni. Mówią: „Powinieneś siedzieć za kratami”. Ma przypiętą łatkę, nosi piętno „skazanego”. Ale nie tutaj. Nie w klasztorze.
Szymon Prandzioch mówi, że jest kamikaze. – Oni byli szczęśliwi, ginęli dla idei. On tworzy sztukę sakralną pod prąd współczesnym trendom. Nie ginie wśród innych. Jest doceniany i zwraca uwagę.
Siostra Norberta ciągle dostaje listy. Ma problemy ze wzrokiem, więc nie może wszystkim odpisywać. Ale dobrze widzi każdego z piszących: więźniów, narkomanów, alkoholików, dziewczyny ulicy.
Odczuwanie skłonności homoseksualnych nie jest grzechem. Uleganie im - jest.
Na kolanach przed Najświętszym Sakramentem 20–30 chłopa z pochylonymi, krótko ostrzyżonymi głowami. W więziennej kaplicy zupełnie inaczej brzmi powtarzane: – Wybaw nas, Panie.
Jest rzeczą niezaprzeczalną, że Maryja wiele wycierpiała jako Matka Zbawiciela.
Należy pilnie i bezustannie strzec swego serca; oddalać z niego wszelkie próżne i niepożyteczne myśli - nauczał św. Piotr z Alkantary.