O doświadczeniu pracy w sierocińcu w Jerozolimie Radio Watykańskie rozmawia z mieszkającą na Górze Oliwnej siostrą Lidią Tomczak, elżbietanką.
– Jakże więc dostać się do Lul? – spytałem. – Jest to niemożliwe! – odrzekł gubernator, wzruszając ramionami. Nie zamierzałem się jednak poddawać. Niemożliwe? Dla mnie wyraz ten nie istniał do tej pory, a poza tym miałem czarno na białym pozwolenie zwiedzenia misji w Lul.
Kto porządkuje własne sprawy, ten przyczynia się do zaprowadzania ładu w całym świecie.
Kiedy zapytano ją, co uczyniłaby, spotkawszy swoich prześladowców, powiedziała: „Uklękłabym, aby ucałować ich ręce, gdyż gdyby się to nie stało, nie byłabym dzisiaj chrześcijanką i zakonnicą”.
Mówi się, że w Betlejem każdego dnia jest Boże Narodzenie. Ale życie w mieście otoczonym zasiekami nie przypomina sielskich obrazków z aniołkami i pastuszkami grającymi na fujarkach.
Po raz pierwszy zobaczyłem ją w nocy. Wyglądała jak warownia z jasnego kamienia, odcinająca się nieregularnym kształtem od granatowoczarnego nieba. Czy to naprawdę tu narodził się Chrystus?
Kiedyś w Betlejem, a dziś w ludzkich sercach. Pod każdą szerokością geograficzną. Tam gdzie chrześcijanie stanowią większość i tam, gdzie żyją w diasporze. Wszędzie gdzie są autentyczni chrześcijanie wciąż na nowo przychodzi na świat Boży Syn...
Benozzo di Lese di Sandro, zwany Gozzoli, „Triumf św. Tomasza z Akwinu” tempera na desce, 1471, Luwr, Paryż.
Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie wyludnione jak nigdy dotąd. Nie słychać wprawdzie ani jednego wystrzału z Gazy, ale wojnę jednak się czuje.
Na Bliskim Wschodzie pokój jest jednym z najczęściej powtarzanych słów. Ludzie używają go przy codziennych pozdrowieniach na ulicy i wypisują na propagandowych plakatach. Coraz bardziej jednak brzmi ono groteskowo.
Krótki, trwający niespełna sześć lat, pontyfikat tego papieża zapoczątkował nową epokę w Kościele.