Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukujesz w serwisie kosciol.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Benedyktynki z Wołowa to żywy przykład, że zasada "ora et labora" daje w życiu szczęście i spełnienie. Aby Bóg był we wszystkim uwielbiony.
- Dzisiaj nie chodzimy już z pielgrzymką do pustelników, ale mniej więcej w tym samym duchu i w tym samym celu otwieramy ich pisma. W pierwszej chwili możemy przeżyć dosłownie wstrząs. Skąd analfabeci z pustyni wzięli taką wiedzę psychologiczną? - zastanawia się w swoich rozważaniach s. Małgorzata z żarnowieckiego klasztoru benedyktynek.
Niewiele ponad 2 lata temu pisaliśmy o fenomenie profilu na Facebooku prowadzonego przez klauzurowe benedyktynki z Wołowa. Wtedy obserwowało je 15 tysięcy ludzi. Dzisiaj jest już o 100 tysięcy więcej.
Zakon kontemplacyjny, który ma świetnie prowadzony profil w mediach społecznościowych. Oksymoron? Dwie wykluczające się rzeczywistości? Nie u sióstr benedyktynek z Wołowa.
Według legendy, św. Leonard służył jako rycerz na dworze Chlodwiga. Król przed ważną bitwą, miał złożyć przysięgę, że jeśli odniesie zwycięstwo, przyjmie chrzest.