Po pierwsze: nie bać się ludzi. Po drugie: szanować każdego. A po trzecie: dziękować za wszystko. Szafa Przyjaciół nie tylko służy bezdomnym, ale także uczy życia.
"Ferie w Narni" - rekolekcje ewangelizacyjne dla młodzieży inspirowane przez książkę C. S. Lewisa "Lew, czarownica i stara szafa" - zgromadziły w Kowarach kilkadziesiąt młodych uczestników.
Na środku stało wielkie biurko. Pod ścianą proste wąskie łóżko, nad którym wisiał krzyż. Były jeszcze niewielka szafa i biblioteczka. W takim lokum w pałacu w Kozłówce zamieszkał ks. Stefan Wyszyński, który podczas wojny był jednym z gości państwa Zamoyskich.
Z archiwów, zachowanych pamiątek i wot wynika, że Jasną Górę nawiedziło ponad 120 osób wyniesionych później do chwały ołtarzy.
To nie jest schronisko dla bezdomnych, lecz miejsce, gdzie ludzie pomagają sobie i innym. Nie są niepoprawnymi optymistami, bo rzeczywistość jest tu często szara i skrzecząca, ale z nadzieją patrzą w przyszłość.
Ciekawa inicjatywa w diecezji Ełckiej.
Gdyby nie oznaczenia, kompleks zadbanych kilkupiętrowych budynków można by wziąć za dom rekolekcyjny. To stąd 8 grudnia 1991 r. po raz pierwszy wyemitowano pozdrowienie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica”.
- Dzieciom najczęściej brakuje uwagi, zagospodarowania czasu. Dbanie o zapewnienie bytu materialnego rodzinie często łączy się z odsuwaniem na dalszy plan troski o bliskość emocjonalną.
Kardynał Wyszyński był człowiekiem odważnym. Nie tylko nie bał się komunistów, ale potrafił wbrew oporom własnego środowiska promować nowe formy apostolatu świeckich - w tym kobiet.
Przez ponad dwa lata torturowali go najokrutniejsi kaci Mokotowa. Gdyby abp Antoni Baraniak dał się złamać, kard. Wyszyński trafiłby do więzienia, a Karol Wojtyła być może nigdy nie zostałby papieżem.
Ojcowie Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek zginęli za wiarę z rąk terrorystów z maoistowskiego ugrupowania Świetlisty Szlak.