Trzeba by ludzi czujących bluesa. A tak mi się zdaje że są oni nielicznym klubem. I anonimowym. Potrzeba większej obecności, zwłaszcza w parafialno-prowincjonalnym świecie, katolickich ruchów rodzinnych (nawiedzonych zostawiając w domu).
Jemen stoi obecnie przed realnym zagrożeniem katastrofą humanitarną spowodowaną wojną.
Marzena i Mirosław Sikorowie są przekonani, że jedność i miłość małżeńska, oparta na Bogu, stwarza najlepsze warunki do wychowania dzieci i, jak mówią, nie trzeba wtedy „superniań”.
Światło i życie – dwa słowa określają tę wspólnotę. Formacja ku dojrzałości chrześcijańskiej to główne zadanie oazy.
To ostatnie słowa, a zarazem jedyny powód śmierci dziewiętnastoletniego Rafaela Llucha Garina, jednego z wielu, którzy ponieśli śmierć męczeńską podczas prześladowań Kościoła w Hiszpanii w latach 30. zeszłego wieku.
Akcja „Oazowiczu, obudź się, głoś Ewangelię!” w ciągu kilku dni zyskała 300 „polubień” na popularnym portalu społecznościowym.
W czasach przemian także rodziny się zmieniają. Chodzi o to, żeby naukę Kościoła dotyczącą rodziny pokazać tak, by była zrozumiała dla młodzieży.
Amazonia, ludzie i świat, w którym żyją, potrzebuje pomocy. Potrzebuje troski całego świata. Potrzebuje uwagi Kościoła.
Na początku sierpnia w sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie odbyła się Oaza Rodzin prowadzona przez pary z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Wyjechali całą rodziną na dwa tygodnie nad morze. Nie włączają telewizorów, nie serfują po internecie, ale za to wreszcie mają czas pobyć ze sobą bez patrzenia na zegarek. Zaglądają też wspólnie do Pisma Świętego.
Postać św. Jana Nepomucena przypomina, że nie każdy człowiek ma prawo do całej prawdy o wszystkich.