W czasach przemian także rodziny się zmieniają. Chodzi o to, żeby naukę Kościoła dotyczącą rodziny pokazać tak, by była zrozumiała dla młodzieży.
Anna Burda Szostek: W swoich wystąpieniach Ksiądz Arcybiskup bardzo często podkreśla znaczenie rodziny. A jakie znaczenie ma Metropolitalne Święto Rodziny?
Abp Damian Zimoń: - Bardzo cenne jest to, że Święto Rodziny jest inicjatywą świeckich, zwłaszcza samorządowców. Ma pokazać bogactwo tradycji rodzinnej Śląska. Nasze rodziny zawsze były pogłębione teologicznie, wychowywały do pracowitości, miały swoją tożsamość, dbały o wiarę. Tę wiarę w rodzinach kształtowały przede wszystkim matki i babcie. Stąd tyle powołań na Górnym Śląsku, tylu biskupów w Polsce i za granicą, pochodzących ze Śląska.
W czasach przemian także rodziny się zmieniają. Chodzi o to, żeby naukę Kościoła dotyczącą rodziny pokazać tak, by była zrozumiała dla młodzieży. Mamy grupy Domowego Kościoła, które są kontynuacją młodzieżowego ruchu oazowego założonego przez sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego od 2009 roku ma nowy kierunek: nauki o rodzinie. I właśnie o to chodzi, by wpisać się we współczesną rzeczywistość z teologią pogłębioną soborowo.
Święto Rodziny wpisuje się też w pielgrzymkę mężczyzn do Piekar. Na Śląsku kult Matki Bożej zawsze był bardzo silny. To Ona spina i trzyma rodzinę.
Ale jak tu świętować, kiedy przybywa bezrobotnych, a kryzys dosięga coraz więcej rodzin?
- Nie jesteśmy bezsilni wobec laicyzacji i pauperyzacji. Mamy tradycję, którą musimy duszpastersko i teologicznie pogłębiać. Trzeba być aktywnym w przezwyciężaniu kryzysu związanego także z ubóstwem, bezrobociem, zwłaszcza gdy chodzi o dzieci ulicy. By traktować je podmiotowo, rozbudzić w nich poczucie budowania społeczeństwa obywatelskiego, sprzeciwić się tradycyjnej bierności zakorzenionej w niektórych środowiskach związanych z ubóstwem. Chodzi tu na przykład o aktywność artystyczną, społeczną, o aktywizowanie Stowarzyszeń Rodzin Katolickich.
Chcemy, by Wydział Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej rozszerzał swoją działalność poprzez świeckich. W parafiach prowadzone są zajęcia z bliższego przygotowania do małżeństwa. Dawniej na Śląsku robiła to właśnie rodzina. W mojej rodzinie do małżeństwa przygotowywała babcia. Dziś, niestety, to już zanika.
Czym różni się dzisiejsza śląska rodzina od tej sprzed 50 lat?
- To głównie różnice kulturowe, pochodzące z kultury masowej, telenowel, w których o Bogu nie ma ani słowa. Wyrządzane przez nie szkody są niepowetowane. Na szczęście mamy także święte rodziny, wyniesione przez papieża na ołtarze, jak chociażby błogosławieni rodzice św. Teresy: Zelia i Ludwik Martinowie czy św. Gianna Beretta Molla. Świętość rodziny to ogromne zadanie dla nas wszystkich. Musimy zmężnieć w walce o dobro, nasz głos musi być silny. Często jako chrześcijanie jesteśmy
zalęknieni, boimy się głośno mówić o Bogu. To nie tylko pochodna lat komunizmu, ale i braku pogłębienia duchowego, braku wczytywania się w Słowo Boże.
Jakie Ksiądz Arcybiskup widzi zagrożenia dla współczesnej rodziny?
- Nie doceniamy sakramentów i świętości małżeństwa. Nie chodzi tylko o rozwody, aborcję, eutanazję, ale i o to, że nie potrafimy dotrzeć do źródeł. To przecież Pan Bóg wymyślił rodzinę. Młodzi, którzy postanawiają żyć ze sobą bez ślubu kościelnego, „na próbę”, najwięcej szkody wyrządzają sobie samym. Co gorsza, czasem oczy przymykają na to także rodziny młodych. Dawniej nie do pomyślenia było, by babcia pozwoliła żyć wnukowi czy wnuczce tylko w związku cywilnym. Dbałość o tożsamość rodzin katolickich, o dobre i święte rodziny to zadanie dla nas wszystkich.
«« | « |
1
| » | »»