Katolik miesza się do polityki

Bierność w życiu społeczno-politycznym tłumaczą często zniechęceniem. Jest to jednak niebezpieczne. Może skutkować budową obcego społeczeństwa, bez Boga i chrześcijaństwa.

Do większego zainteresowania wiernych świeckich polityką Kościół w swoim nauczaniu społecznym zachęcał wielokrotnie, zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II. Konsekwentnie i przy różnych okazjach przypominali o tym także papieże XX i XXI wieku. W posynodalnej adhortacji apostolskiej „Christifideles laici”, dokumencie poświęconym powołaniu i misji świeckich w Kościele, Jan Paweł II pisał, że świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce rozumianej jako różnego rodzaju działalność o charakterze gospodarczym, społecznym i prawodawczym. Dla Kościoła bowiem polityka to nie tyle walka o władzę i wpływy, ile „roztropna troska o dobro wspólne”; o to, by w każdym społeczeństwie, któremu władza polityczna powinna służyć, wszyscy obywatele mogli godniej żyć.

O tym, że „polityka jest sposobem trudnym – zresztą niejedynym – wykonywania chrześcijańskiego obowiązku służby drugim” pisał już w liście apostolskim „Octogesima adveniens” Paweł VI. A papież Franciszek podkreśla, że „każdy, kto chce być u steru władzy kraju, powinien zadać sobie pytania: Czy ja kocham mój naród, by mu dobrze służyć? Czy jestem pokorny i słucham innych, różnych opinii, by wybrać najlepszą drogę?”.

Bierność jest winą

Rozbieżności pomiędzy biernością i obojętnością wierzących na sprawy społeczne z jednej strony i postulowanymi przez Kościół prawem oraz obowiązkiem wszystkich ochrzczonych do aktywności społeczno-politycznej z drugiej pokazują, jak wiele w tym względzie jest jeszcze do zrobienia. I jak ogromne w społeczeństwie, nie tylko polskim, panuje niezrozumienie dla zaangażowania katolików w życiu publicznym. Nie trzeba się silić, by usłyszeć w gronie osób wierzących, że polityka to brudna i najbardziej skorumpowana sfera życia publicznego, a wielu angażuje się w nią nie z przekonania, ale dla pieniędzy. Albo że kieruje nimi żądza władzy i dominacji nad innymi.

Z pewnością dla wielu to wystarczające powody, dla których polityką nie warto się zajmować. Uważają oni, że zarówno w życiu osobistym, jak i duchowym może to przynieść więcej szkód niż pożytku. Te obiegowe wśród katolików opinie stają się swego rodzaju usprawiedliwieniem zaniechania aktywności w życiu publicznym za cenę „świętego spokoju”. Kto z nas nie ceni wygodnego życia i komfortu? A jednak, jak przypomniał przed niemal 30 laty Jan Paweł II, „ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych (…). Bierność, która zawsze była postawą nie do przyjęcia, dziś bardziej jeszcze staje się winą. Nikomu nie godzi się trwać w bezczynności”. Stąd wyraźny apel papieża Polaka o bardziej świadome uczestnictwo w życiu publicznym, zwłaszcza w obliczu nasilających się sekularyzacji i dechrystianizacji. Miejscem ewangelizacji i uświęcania świata jest nie tylko przestrzeń sakralna, ale także polityka, ekonomia, kultura czy media.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11