Szczypta refleksji po wizycie papieża w Korei Południowej.
Szata nie tylko zdobi. Często też wyraża. Ale...
Tożsamość chrześcijańska jest owocna. To znaczy: przynosi żniwo sprawiedliwości, dobroci i pokoju - mówił papież. Jakie owoce przynosi ona w naszym własnym życiu i w życiu naszych wspólnot?
Heroizm? Czasem heroizm. Wydaje się absurdalne i nieskuteczne? Owszem. Ale nie my mamy zwyciężyć, tylko Chrystus. I nie na swoje, ale na Jego siły trzeba nam liczyć.
Jak zachowalibyśmy się jako społeczeństwo w razie podobnej próby? Czy solidarnie wspierając siebie i uciekinierów? Czy jak banda grabieżców i opryszków?
Trzy informacje o Kościele. Wszystkie oczywiście przedstawiające Kościół w negatywnym świetle. Nic nowego, prawda?
To nie dialog z islamem jest przyczyną naszej bezradności, tylko niechęć do poniesienia kosztów ekonomicznych sprzeciwu wobec zła. I brak zainteresowania losem innych ludzi.
Papież jedzie do Korei. Ale nasza sytuacja nie jest aż tak różna, by nie warto było słuchać tego, co powie.
Wbrew obiegowym opiniom pielgrzymki nie konserwują religijności tradycyjnej, a statystyczny pątnik nie jest "prostszy w obsłudze".
Dla mnie jest oczywiste, że nie wolno nam siedzieć w przysłowiowej zakrystii, ani nawet w parafialnej kancelarii, ani nawet w etatowej szkole.